Asmodeus - 2010-09-30 18:50:24

http://img580.imageshack.us/img580/9189/sypialniaapartament01.jpg

Asmodeus - 2010-09-30 19:04:23

Nikt by chyba nie był zdziwiony widząc jak Asmodeus na rękach wnosi nieprzytomnego chłopca. Widocznie nadal uwielbiał sprowadzać tu rozkoszne ofiary, delikatnych, wręcz eterycznych. Z lubością podszedł do łoża, przedmiotowi które jako pierwsze rzucało się w oczy. Przeróżne ekscesy odbywały się na nim.. często nieszczęśliwie zakańczające się, oczywiście dla ofiary.
Położył nieprzytomne ciało niezbyt delikatnie, nie dbał o komfort Tobyego. Uśmiechał się z zadowoleniem powoli rozbierając go. Chciał go zobaczyć w całej okazałości, nagiego, aby później pałać się reakcją rozbudzającego się. Nie mógł doczekać się spojrzenia zaskoczenia i głębokiego przerażenia. Tak, dzisiejsza noc zapowiadała się upojnie.
Podziwiał nowo co odsłonięte skrawki ciała długowłosego, paliło go coraz to bardziej pożądaniem, ta delikatność.. czy mogło go coś bardziej pobudzić? Nie. Kochał się w takich widokach, oblizał swe jasne wargi nie mogąc się doczekać aż będzie mógł podziwiać wijące się w bólu jak i rozkoszy ciałko. Rozchylił uda nieprzytomnemu rozkoszując się intymnymi widokami.
Przysunął swą dłoń do pośladków Tobyego, postanowił go rozbudzić w najbardziej zbereźny i bezczelny sposób. Wsunął w niego dwa palce rozwierając ciasne ścianki.
- O tak.. ciasny.. ciepły.. rozbudź się już!- rozkazał nie mogąc się wręcz doczekać.

Toby McCain - 2010-09-30 19:10:06

Szarpał się mocno, w końcu jednak uspokoił, rozumiejąc, że jego szarpanina nie zda się na nic. Spuścił wzrok, czując, jak rumieńce wzierają się na jego policzki. Nie chciał tego dotyku. Nikt, nigdy nie miał do niego prawo i Toby liczył, że i wampir to uszanuje. Choć wiedział, że nie ma na to najmniejszej szansy. Zacisnął mocno ręce na jego przegubie. To było przyjemne, choć przy tym poniżające. Choć nawet to poniżenie dawało przyjemność - do tego jednak nigdy w życiu się nie przyzna. Skulił się w sobie. Nie chciał tej przyjemności. Niczego od tego mężczyzny nie chciał.
Pisnął, kiedy jego włosy zostały szarpnięte, spojrzał przerażony w czerwone oczy wampira, drżał już na całym dziele, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Dostrzegł kpinę w jego spojżeniu, jednak nie ona była najgorsza. Najgorsze były jego własne domysły.
Słysząc jego słowa, zamknął oczy, nic nie odpowiedział. Nie chciał pogarszać swojej sytuacji, a tylko to mógł w tej chwili zrobić. Śledził wzrokiem uważnie dłoń czerwonookiego, by po chwili opaść w kojącą ciemność.

Przebudził się, czując, że coś wsuwa się między jego pośladki. Jęknął z bólu, łapiąc się instynktownie kołdry, szapiąc mocno, żeby wampir go wypuścił. Spojżał na mężczyznę, powoli przypominając sobie o wszystkim. Zadrżał przerażony, szarpiąc się jeszcze bardziej, odwrócił się, odbierając mężczyźnie dostęp do swojego wejścia. Podciągnął nogi, cofając się jak najadalej od niego mógł.
- Gdzie moje ubranie?
Warknął, okrywając się kołdrą. Chciał się ubrać. I uciec. Jak najdalej...

Asmodeus - 2010-09-30 19:31:00

Asmodeusza pobudka przebiegła zgodnie z planem. Zabrał dłoń stoją prosto, wpatrując się w Tobyego swymi zróżnicowanymi oczyma. Blade lico pokrywał uśmiech, kpina. Oparł dłonie o łóżka pochylając się przy tym. Zmrużył oczy chcąc by ich blask rozświetlił panujący w nich mrok, który zawarty był i w każdym kroku postanowień Wampira. Nie można było się spodziewać co uczni, był nieprzewidywalny, któż mógł znać jego kaprysy?
- Rozrzucone na podłodze. Znakomicie zdobią mi podłogę.- odpowiedział zgodnie z prawdą, chciało mu się przy tym śmiać, ale wstrzymał się.- Zimno? Dbam o panującą tu temperatura.. żadna z mych przekąsek nie żaliła się na panujący tu chłód.
Przekąsek, mogło to niezwykle wprowadzić w obawę. Asmodeus jednak nie zamierzał ukrywać swych zamiarów, po co pozostawiać mu jakiejkolwiek nadziei? Skończy w jego sypialni, w jego ramionach chociaż.. może i zatrzyma go na więcej nocy? Żywego oczywiście.
- Masz ładne uda, wiesz? Wyglądają cudownie gdy się je rozchyli.- mruknął oblizując lubieżnie swe wargi.

Toby McCain - 2010-09-30 19:38:54

Toby wychylił się z łóżka sięgając po znajdujące się najbliżej bokserki. Naciągnął je na siebie pod kołdrą, uważnie śledząc wzrokiem wampira. Bał się, bo już domyślał się, w jakim celu został porwany. Słysząc słowo 'przekąska', zadrżał ponownie, zerkając za resztą ubrań. Wyszedł powoli z łóżka, nie odwracając się do mężczyzny plecami, ruszył w stronę spodni. Jego długie, gładkie nogi ładnie prezentowały się jedynie skąpo zakryte bokserkami.
- Nie dotykaj mnie.
Syknął zdenerwowany i jeszcze bardziej przerażony. Wzmianka o udach dała już jasno do zrozumianie, że wampirowi nie chodzi wyłącznie o pożywienie się nim. Choć sugerowała to już jego nagość i sposób, w jaki go przebudzono.

Asmodeus - 2010-09-30 19:51:27

- Po cóż się ubierasz skoro i tak to z ciebie zerwę? Robisz sobie jedynie zbędnych kłopotów, ale to dobrze.. będzie zabawniej.
Stwierdził przeczesując swe ciemne niezwykle piękne włosy. Spoglądał tym razem na swój ,,przedmiot" z kuszeniem, trzeba było jednak przyznać iż Asmodeusz kwapił urodą, był niesamowity. Dziwne iż Toby stawiał się, była to znakomita odmiana w życiu Asmodeusa.
- Jesteś zbyt mało przekonujący, moja słodyczy.
Przygryzł dolną wargę po czym wyprostował się podchodząc do niego. Stawiał kroki spokojnie, nie śpiesząc się, a gdy tylko blisko miał spodnie chłopca, pchnął je nogą jak najdalej pod drzwi. Toby z pewnością nie dostanie się do nich chociażby na metr.
- Co czujesz? Czy strach już powoduje iż chce ci się płakać?
Spytał mrocznym tonem, nie dał szansy na odsunięcie się mu, po prostu błyskawicznie dopadł go łapiąc za nadgarstki, unosząc ręce wysoko w górę tak aby naciągnąć cudownie delikatne ciałko. Sprawił iż Toby dotykał jedynie palcami podłogi.
- Czujesz się jak zwierzyna?

Toby McCain - 2010-09-30 19:59:57

Toby zagryzł wargę, w jego oczach stanęły łzy, kiedy usłyszał słowa mężczyzny. Nie pozwolił sobie jednak na okazywanie aż takiego przerażenia. Choć całego ukryć po prostu nie mógł. Spojżaał w stronę swoich spodni, czuł się strasznie skrępowany przez brak konkretnego ubioru.
Zagryzł wargę, kiedy został złapany, teraz wyraźnie dało się dostrzec, jak całe jego ciało drży ze strachu. Szarpnął się mocno, uciekając spojżeniem przed czerwonymi oczyma. Nie odpowiedział na pytania, nie zamierzał dawać mu dodatkowej satysfakcji. Mimo, iż owszem ze strachu chciało mu się płakać. I z bezradności. I skrępowania. I faktycznie czuł się, jak zwierzę. Był w potrzasku. Nie odezwał się jednak ani słowem.

Asmodeus - 2010-09-30 20:19:55

Nie usłyszał odpowiedzi, nie musiał, spojrzenie Tobyego mówiło wszystko. Zbliżył swe usta do policzka szarpiącego się, polizał skórę mrucząc rozkosznie. Smakował jego skóry, tak, był niewątpliwie słodki. Uśmiechnął się wrednie znowuż obnażając swe kły, chcąc utrzymać ów przeświadczenie w strachu.
- Postawmy więc jasno rzeczy.. jesteś teraz zabawką, będę ci wyrządzał krzywdę której nigdy nie doświadczałeś.- rzekł spokojnym głosem jednakże oczy mogły ujawnić o wiele więcej złych emocji.- Nie ważne jak będzie starał się bronić, nie uda ci się.. nawet teraz tkwisz w bezradności. O słaba istoto, której dusza i życie została mi powierzana wbrew twej woli..
Ubliżanie komuś nie sprawiało mu problemu, a nie było niczego gorszego jak mówienie wprost o rzeczach jak najbardziej wiadomych. Dolewał oliwy do ognia chcąc rozpalić piekło w psychice Tobyego. Był niczym psycholog który badał wytrzymałość pacjenta.
- Nie obchodzi mnie to czy ktoś cię wcześniej miał.. nie będę pobłażliwy.
Jednym zgrabnym ruchem, rzucił chłopaka na łóżko jakby w ogóle nie doświadczał w tym trudności. Traktował go niczym lalkę która miała dać mu spełnienie. Uprzedmiotowianie, jak najbardziej.
Powoli zbliżył się do niego i jednym pociągnięciem rozerwał bokserki tak by nie było możliwości ich założenia. Jeśli będzie chciał, spali ubrania chłopca tylko po to by oglądać go nago.. nigdy by się tym nie znudził.

Toby McCain - 2010-09-30 20:26:22

- Zostaw mnie w spokoju.
Toby próbował warknąć poraz kolejny, jednak tym razem jego głos się załamał. Po policzku spłynęła łza bezradności. Bał się. Wcześniej też, jednak teraz, kiedy wszystko było tak jasne i oczywiste... nie móbłby bać się już bardziej.
- Proszę, wypuść mnie stąd.
Jęknął, zakopując się w kołdrze, kiedy znowu wylądował na łóżku. Bał się tego dotyku, bał się bólu, poniżenia, wszystkiego. Nikomu nie pozwolił się w ten sposób dotykać. Zaczął panikować, zagryzając mocno wargę. Chciał się ukryć, zaraz jednak zdarto z niego bokserki, odsłaniając delikatne ciało. Spuścił speszony wzrok, podciągając nogi pod drobną pierś. Czuł się jak zabawka, zwykłe przedmiot, który każdy może sobie ot tak wziąć. A najgorsze miało dopiero nastąpić. Drżał, bojąc się chociażbypodnieść wzrok.
- Proszę...
Szepnął ponownie. Ciągle starał się wyostać z łóżka.

Asmodeus - 2010-09-30 20:39:17

Widząc starania chłopca, nie było niczego zabawniejszego. Te wszystkie słowa, prośby o to, aby go zostawić w spokoju. Gdyby to był film akcji, zdobyłby najwyższą klasę! Cmoknął pod nosem kiwając w zaprzeczeniu głową, beztrosko uśmiechał się zakręcając na swym palcu długi pukiel włosów.
- Im bardziej błagasz tym bardziej mnie podsycasz.. nawet nie wiesz jak trudno mi się opierać twojej krwi. Woła mnie.. chcę mnie.. pragnie bym ją wziął.. tak samo będzie i pragnęło twe ciało.
Rzekł niebywale seksownym, lekko ochrypłym głosem. Rzucił kołdrę na ziemię, a Tobyego pochwycił za biodra przyciskając do łóżka. Nie miał szans wydostania się z niego, nikt nigdy nie miał..
- Czekaj chwilę.. niebawem rozerwę cię, a twój krzyk rozniesie się rozkosznie pieszcząc me uszy.
Liznął jego brzuch rozchylając na siłę uda, choć tak naprawdę jak na Wampira, zrobił to bez użycia jakiejś wielkiej. Zadrapał delikatną skórę ud dotykając palcami wejścia. Trzymał go tak aby nie ruszył się.
- Spodoba ci się to uczucie, zobaczysz..
Rozpalonymi oczyma podziwiał wspaniałe kształty dolnej aparycji chłopca. Za moment znów wbił w niego dwa palce rozchylając wnętrze niezwykle brutalnie. Zadrapał od razu o zgrubienie choć w tym przypadku z pewnością nie złagodzi bólu.

Toby McCain - 2010-09-30 20:45:12

Starał się nie słuchać mężczyzny, każde jego słowo przyprawiało go o jeszcze większy lęk. Marzył tylko o tym, by wrócić do domu. Do obskurnej piwnicy, której nieznosił, a w której był tak bezpieczny, do przyjaciół, krewnych, do ludzi, przy których nic mu nie grozi. Szarpał się z całych sił, choć wiedział, że to wszystko na nic.
- Nie rób, nie dotykaj...
Jęknął błagalnie, kiedy rozsunięto jego uda. Zamknął oczy, nie chciał patrzeć na mężczyznę, nie chciał wiedzieć, co się dzieje. Pomieszczenie wypełnił głośny jęk bólu i niechcianej rozkoszy, chłopiec wygiął się, wypychając biodra w górę, starając się uciec przed palcami. Po policzku popłynęła kolejna łza.
- Nie rób tego...
Szepnął drżącym głowem.

Asmodeus - 2010-09-30 20:54:42

- O tak.. błagaj dalej..
Syknął nachylając się nad jego twarzą, zlizał spływającą łzę delektując się słonawym smakiem. Palce jednak nie zamierzały przestać, drapał twardymi paznokciami o wnętrze, rozciągał każdy pierścień z niebywałą dokładnością. Wreszcie po jakimś czasie zaczął nimi stymulować niczym męskością. Rozkosznie słuchając szlochu zabaweczki.
- Jesteś zależny ode mnie.. będziesz cierpiał.. o tak..
Podrażnił językiem jego twardą brodawkę, o dziwo ciało chłopca zdawało się podniecone. Zaczął lizać i ssać ją, aby wreszcie począć gryźć. Wbijał swe ostre ząbki raniąc delikatną skórę, zlizując odrobinkę krwi. Za moment jednak ponownie ssąc, powodując iż ranki zagoiły się.
Sięgnął pod poduszkę wyciągając ciemną przepaskę. Uśmiechnął się mrocznie i za pomocą jednej tylko ręki, przewiązał oczy jak i nadgarstki Tobyego. Chciał go całkowicie uświadczyć w bezradności, odstąpić światłości świata, pogrążyć w ciemności by jego czułe instynkty dotyku wyostrzyły się.

Toby McCain - 2010-09-30 21:00:56

Nie docierało do niego, że błagania jedynie pogorszają jego sytuację. Bał się. Wyginał mocno, kręcił, starał się uciec przed tym dotykiem, choć nie miał na to szans. Jęczał głośno z nieznanej i niechcianej przyjemności, czuł się strasznie poniżony, był zwykłą zabawką. Należał do wampira, jak zwykły przedmiot.
- Błagam...
Jęknął płaczliwie, kiedy zasłaniano mu oczy. W tej chwili wolałby widzieć. Bał się tego, co planuje zrobić z nim wampir. Szarpnął dłońmi, jednak i te były zbyt mocno związane.
- Błagam, wypuść mnie, nic nikomu nie powiem.
Dodał rozpaczliwie, starając się wysunąć z rażniących go palców. Jęczał z każdym ich ruchem, każdym zadrapaniem. Zaczął wić się, prężąc mocno, kiedy poczuł pieszczotę na tak delikatnym sutku. Uchylił mocno usta, jego oddech był coraz dłośniejszy.

Asmodeus - 2010-09-30 21:21:08

Nie było niczego piękniejszego niż cudowne jęki przeplatane z okrzykami bezsilności. Nie docierało do Wampira to iż ranił żywą istotę, on sam był martwy więc miał prawo. Bynajmniej w jego mniemaniu. Wyciągnął nagle palce z wnętrza Tobyego, nie chciał go do końca przygotowywać, o nie..
- Twoje ciało rozkosznie prosi o więcej, nie mogę mu odmówić..
Rzekł rozbawionym tonem. Rozchylił bardzo szeroko uda chłopca, podkulił je tak aby kolanami dotykały łoża. Nie obchodziło go to czy Toby był elastyczny czy nie. Tej nocy już będzie.
Znów wsunął dłoń pod poduszkę tym razem wyciągając sztucznego penisa, wibrator. Toby nie mógł tego zauważyć, ale za moment dźwięk wibrowania powinien rozświetlić jego słodką główkę.
- Pobawmy się o moja słodka zabaweczka.
Oblizał wibrator po czym przytknął go do wejścia. Drażnił je nim wbił całkowicie do końca. Wibrowanie jak i jego wielkość powinna uczynić niezwykłe boleśni rozciągania. Tak, Wampir nigdy nie szczędził w zabawkach. Od razu zaczął obracać w nim, nie wyciągając jednak.

Toby McCain - 2010-09-30 21:28:54

- Błagam, zrobię wszystko, tylko tego nie rób.
Jęknął, słysząc dźwięk wibratora. Nie znał się na zabawkach, ale domyślał się, co to jestk kiedy przytknięto go do jego wejścia. Drżał coraz bardziej. Niezbyt wygodna pozycja zmuszała go do spięcia wszystkich mięśni delikatnego ciała. Spod opaski na oczach zaczęły wydobywać się kolejne łzy. Popiskiwał cichutko, czując, jak zabawka drażni jego wejście.
Słysząc słowa wampira, zagryzł wargę. Czuł się strasznie. A jednak duma głęboko zakorzeniona gdzieś w nim kazała mu się zbundować.
- Nie jestem zabawką...
Szepnął. Sam sebie nie rozumiał. Swojej dumy, która pozwalała mu błagać o litość, a zabraniała na przyzwalanie dla nazywania go zabawką. Nie martwił się tym jednak teraz, gdyż zabawka została w niego wciśnięta. Krzyknął z bólu i rozkoszy, wyginając się mocno, uchylił mocno usta, jego jęki wypełniały całe pomieszczenie. Jęki i cichy płacz.
Wszystko stało się głośniejsze, gdy zabawka zaczęła się w nim kręcić. Nie mógł zobaczyć, co się dzieje, co przyprawiało go o jeszcze gorszą bezradność, ale i większe podniecenie. Wstydził się tego, że podnieca go ta cholerna gra. Ale nie mógł nic z tym zrobić. Tylko jęczeć i mieć nadzieję, że szybko się skończy.

Asmodeus - 2010-09-30 22:02:50

- Od teraz jesteś.. przywyknij chociaż.. nie musisz. Gdy się stawiasz jesteś niebywale uroczy.
Szepnął mu do ucha zaczynając tym razem poruszać w nim do przodu i tyłu ów zabaweczką. Nie przeszkadzał mu fakt tego, że delikatne ścianki zaczęły z podrażnienia krwawić. Zapach szkarłatu pobudzał jego wyobraźnię.
- Jeszcze zdążysz się uzależnić moja słodyczy...
Uśmiechnął się lubieżnie łaskocząc jego klatkę piersiową swymi zimnymi pasmami włosów. Delikatnie pieściły skórę oznajmiając o swym aksamicie. Coraz szybciej poruszał zabawką, czekał do pewnego momentu, aż będzie mógł brutalnie zwolnić tępo.

Toby McCain - 2010-09-30 22:08:09

- Przestań!
Krzyknął, czując, jak zabawka boleśnie go posówa, czuł, jak tworzą się w nim kolejne ranki, bolało okropnie, drżał przy tym, nie mógł znów hamować łez, czuł się zabawką. Poniżoną, zgniecioną...
Poczuł, jak zabawka zaczyna ocierać się o jego prostatę, wygiął się w mocny łuk, jęcząc, niemal krzycząc z rozkoszy, jakiej nie umiał pohamować, sam już nie wiedział, czy silniejsza jest w tym momencie ona, czy ból. Najważniejsze było jednak, że nie chciał tego wszystkiego. I nie zamierzał się do niczego przyzwyczajać.
- Przestań, boli...
Wyjęczał, uspokajając się odrobinę. Własne ciało nie chciało go słuchać, czuł, jak poruszają się jego biodra. Nie mógł nad tym zapanować.

Asmodeus - 2010-10-01 18:25:47

Sam już dawno zapomniał czym jest ból, dlatego mógł jedynie go zadawać, a reakcje ofiary były pod jego wpływem niebywale interesujące. Czuł się jak Bóg, mogąc zgnieść jednym uściskiem słodkie istnienie. Nie wierzył w Boga, wszakże jakby istniał, pomógłby bliźniemu.
Nagle pozostawił głęboko wsadzoną zabawkę nie poruszając nią. Tkwiła więc w bezruchu dotykając czubkiem zgrubienie, idealne położenie. Dłońmi tym razem zaczął pieścić delikatne, niebywale erotyczne uda. Tak, to one był wrotami ku niebiańskiej rozkoszy.
- Sprawdźmy na ile jesteś wytrzymały.. pozwolę aby twoje ciało zaczęła mnie błagać konając z niedosytu przyjemności.
Uśmiechał się krwawo, wręcz diabolicznie nie tracąc jednak przy tym swego Wampirzego uroku. Był pokusą wielu mężczyzn jak i kobiet, a nie jeden masochista klęczałby przed nim na kolana by tylko Asmodeus mógł się na nim wyżyć.
Zostawił jego wrażliwe miejsce, wibrator wręcz drażnił wnętrze samymi wibracjami. Zimne palce dążyły na pachwiny znakomicie omijając sterczącą, wcale nie małą męskość Tobyego.

Toby McCain - 2010-10-02 12:23:05

Toby nie wiedział, co się z nim dzieje. Szarpał i wił się już bardziej z przyjemności, niż bólu. Jednak ta przyjemność wiązała się ze wstydem, z poniżeniem, z uprzedmiotowieniem jego osoby. Został sprowadzony do poziomu zwykłej zabawki. Rozchylił mocno nogi, gdy zabawka przestała się ruszać, wciąż poruszał biodrami, chcąc pozbyć jej się z tak strasznie wrżliwego punktu, niemal płakał z bezsilności. Odważył się zrezygnować z niewygodnej, męczącej pozycji, rozprostować lekko nogi. Jego wnętrze nieznacznie się rozluźniło, co jednak nie zprawiało, że poczułs ię dużo lepiej.
Ciemność doprowadzała go do szaleństwa. Nienawidził jej ale postanowił sobie, że będzie odważny. Nie pozwoli wampirowi się o tym dowiedzieć, wiedział, że jego kat by to wykorzystał. Niemal się skulił, czując pieszczoty na udach, zajęczał głośno, ponownie zaczął się wiercić, szarpać za uwiązane dłonie.
- Zostaw mnie... proszę, zostaw...
Był bliski płaczu, choć usilnie starał się go hamować.

Asmodeus - 2010-10-02 12:46:37

Nachylił się nad jego podbrzuszem muskając je ustami, czasem drażnił językiem zbliżając się do trzonu podstawy sterczącej męskości jednakże nie dotykał jej. Ignorował ją wsłuchując się jedynie w melodyjnie rozpaczliwy głos zabaweczki. Widząc że wibrator wysunął się nieco, wbił go głębiej silnym ruchem powodując że otarł się mocniej o prostatę. Nie podobało mu się także iż nogi miał ułożone prosto, dlatego więc rozchylił je na siłę ocierając udem o męskość, przygniatając ją tak aby przyległa do podbrzusza Tobyego.
- Jesteś wytrwały mimo iż wiesz, że nie ma szans bym cię zostawił.- rzekł zimno, ale jego barwa zdała się wesoła.- Jesteś taki słodki, że chyba zostawię cię przy sobie na dłużej.. och ile nocy przed nami, moja słodyczy.
Tymi słowami zagwarantował mu, że nie zabije go tej nocy, a także że to nie jedyny raz gdy go tak wykorzystuje. Toby będzie jego pierwszą zabawką którą pozostawia na dłużej niż parę godzin. Widocznie chłopak musiał być dla niego pod jakimś względem niesamowity.
Tym razem sięgnął do szuflady wyciągając coś dziwnego, jakby w czarnej skóry widzące paski zapinane na klamerki. Przypominało obrożę, jednakże zbyt małą i nie pasującą kształtem na pysk. Do czego więc służyła?
- Wolałbyś trafić na prawdziwego mordercę?
Spytał uśmiechając się ostro, opinając ciasne paseczki dziwnego przedmiotu na penisie chłopaka. Już wiadome było do czego to służyło..
- Nie pozwolę ci szybko dojść..

Toby McCain - 2010-10-02 13:01:21

Chłopiec krzyczał, czując kolejne pieszczoty, był bliski szaleństwa. Kiedy wibrator został z niego na powrót wciśnięty, zaczął siercić i szarpać się, jak nigdy dotąd, widać było, że jest już bliski. Zdawał się nie rozumieć słów wampira. Kiedy ten ponownie zmusił go do spięcia mięśni, po buzi znów popłynęło kilka łez. Czuł, jak sterczące przyrodzenie zbija mu się w brzuch. Mimo, iż nienawidził ciemności, teraz się z niej niemal cieszył. Nie chciał, by widziano jego zapłakaną twarz, nie chciał widzieć twarzy oprawcy, nie chciał widzieć tego, co się z nim działo.
Czując kolejną zabawkę, jęknął niezadowolony. Liczył na koniec, a ten coraz bardziej się oddalał. Nie mógł już powstrzymać kolejnych łez, szarpnął się mocno. Chciał już dojść, mieć to wszystko za sobą.
- Zdejmij to, zdejmij!
Krzyknął rozpaczliwie. Dopiero teraz zrozumiał jego wypowiedź. Ma tu być znacznie dłużej, niż tę noc. Tak, zdecydowanie wolałby trafić na mordercę. Ten nie dręczyłby go, po prostu by go zabił...
- Błagam...
Jęknął przez łzy.

Asmodeus - 2010-10-02 13:08:11

- Zdjąć? Teraz gdy wysiliłem się aby ci to założyć? Nie bądź śmieszny..
Pogładził go mocnym dotykiem po klatce piersiowej, ścisnął mocno sutki wbijając w nie ostre paznokcie, nie obchodziło go to, że był to bolesny sposób. Jak mógł go zostawić teraz w spokoju skoro nawet jeszcze nie zdążył się w pełni nacieszyć słodkim widokiem płaczliwie wijącego się ciała? Nie zostawi go tak szybko.
- Będę cię pieprzył do nieprzytomności więc módl się o nią.
Szepnął mu do ucha przygryzając płatek na tyle by poczuć w ustach słodką krew. Potrzebował jej, aby samemu się pobudzić w okolicach pachwin. Chyba sądził, że czas najwyższy zamienić zabaweczkę na coś żywego, o wiele większego i dłuższego. Chciał się w nim znaleźć, doprowadzić do większej agonii, aby konał wręcz z rozkoszy. Wampir był niesamowity, niczym opętanym sadystą mającym wiele erotyki w sobie jak i zdający się o swym szaleństwie.
- Dość tej marnej zabawy..
Stwierdził wyciągając szybko wibrator, może i zbyt szybko i mocno. Za moment słychać było jak rozporek Asmodeusa zostaje rozpięty, zrobił to specjalnie tak by chłopak usłyszał wyraźny zgrzyt zamka.

Toby McCain - 2010-10-02 13:20:35

Wygiął mocno plecki w łók, czując, jak pznokcie wbijają się w jego sutki. Nie rozumiał tego,  co się z nim działo. Wiedział jedynie, że bolało w bardzo przyjemny sposób. I za razem bardzo niechciany. Słyszał słowa wampira i nie odpowiedział na nie. Drżał na całym dziele, nie wiedząc, co robić. Czuł, jak jego przyrodzenie pulsuje boleśnie, nie może osiągnąć spełnienia. Strasznie drażniło go to uczucie, nie pozwalało się uspokoić, myślał juz, że zaraz zwariuje.
- Pozwól mi... błagam, pozwól...
Wyszeptał, bezwiednie. Chciał to skończyć, dojść. Nie ważne, że mężczyzna dręczyłby go dalej, on chciał już dojść, uspokoić się choć troszkę. Krzyknął, kiedy wyciągnięto z niego zabawkę.
Poczuł w środku dziwną pustkę, choć nie zamierzał nażekać. Bał się tego, co miało już za chwilę nastąpić.
- Nie...
Jęknął, słysząc, jak rozporek oprawcy zostaje rozpięty. Jego cialo widocznie nie zamierzało go słuchać, czuł, jak poruszają się jego biodra.

Asmodeus - 2010-10-02 13:28:16

Reakcje ciała Tobyego były niebywale czyste, takie poruszające, a gdyby mogło mówić krzyczało by ,,Weź mnie, weź!". Wampir idealnie odczytywał każdym zmysłem jego pragnienia, mimo że Toby tak bardzo się przed tym bronił. Cmoknął pod nosem kręcąc przecząco głową, co z tego, że chłopak go nie widzi.
- Tak moja słodyczy.. o taaak..
Westchnął gdy przytknął główkę do rozkosznie poruszających się bioder. Już od razu Toby mógł zorientować się o jego wspaniałości, sięgających dwadzieścia pięć centymetrów męskości. To przerażająco dużo jednakże zabawka wystarczająco rozciągnęła wnętrze Tobyego, na pewno wdarcie się w niego nie przyniesie.. tak wielkich szkód.
Przytrzymał jego nogi w rozkroku wbijając się w niego powoli. Chciał aby podniecenie trochę opadło, by męskość zbytnio nie zaczęła konać z bólu, nie o to w tym przecież chodziło. Chciał spełnienia kochanka, prawdziwego, wznoszącego ciało mocno w łuk. Uważał, że widok dochodzącej istoty to coś niezwykle pięknego, a wszakże cenił to co wspaniałe. Na swój chory sposób.
- Czuj mnie całym sobą.
Zażądał wchodząc coraz głębiej, rozchylając ciasne pierścienie wnętrza. Wreszcie, gdy wszedł prawie cały zatrzymał się w bezruchu.

Toby McCain - 2010-10-02 13:36:56

Krzyczał, czując, jak wielkie przyrodzenie mężczyzny wsuwa się w niego. Usiłował uciec przed nim biodrami, szarpał się, miotał, nie wiedząc, co robić. Czarna przepaska na jego oczach stała się już całkiem mokra od łez, tak samo z resztą, jak jego policzki. Drżał na całym ciele.
Błagał co chwila, by demon przestał. Bolało. Niesamowicie bolało. Był zbyt ciasny, nigdy nikt się tam nie dostał, a ten badał najgłębsze zakamarki jego ciała ot tak sobie.
Do tego przyrodzenie wciąż dawało o sobie znać, domagając się uwolnienia, chciał już dojść. Nie wiedział już, czy bardzej chce dojść, czy, żeby wampir opuścił jego ciało. A jednak drugie pragnienie chyba wciąż przeważało.
- Pozwól mi..
Szepnął ponownie, kiedy na chwilę Asmodeus przestał się poruszać, chłopiec mógł złapać oddech.

Asmodeus - 2010-10-02 13:47:16

Asmodeus był uparty, jeśli czegoś chciał robił to, więc jeśli męskość Tobyego miała być zniewolona, taka będzie. Póki sam nie zadowoli się doznaniami w ciele tak delikatnego chłopca. Nie poruszał się jakiś czas dając choć najmniejszą szanse aby tamten przywykł do uczucia wypełnienia go tak wielkiego organu. Znów zaczął pastwić się nad brodawkami, na jednej zassał się ustami, drugą zaś ściskał między smukłymi palcami. Wreszcie jednak zaczął poruszać biodrami. Powoli wysunął się z ciała Tobyego, ale gdy tylko wnętrze odczuło ulgę, znów zostało brutalnie rozchylone.
- O taak..- westchnął z lubością mrużąc swe krwiste spojrzenie.- Niewinny, słodki, niespaczony.. tylko mój..
Zmusił aby chłopak objął go w pasie, łaskotał swymi ciemnymi włosami tors Tobyego. Poruszał się zmysłowymi ruchami, powoli aczkolwiek ze stanowczością nie pozwalając by biodra mu uciekały. Co było gorsza, w dłoń złapał skrępowaną męskość pocierając jej jądra, ściskając tak aby jeszcze mocniej wstrzymać spełnienie.
- Jesteś znakomitym narzędziem..

Toby McCain - 2010-10-02 14:06:10

Chłopiec pojękiwał coraz głośniej z każdym ruchem kochanka, wyginał się, czując, jak jego wielkie przyrodzenie ociera się o delikatne ścianki, zamknął oczy, nie wiedząc, co ze sobą zrobić, szarpał się przy tym. Zaciskał mocno i rozliźniał mięśnie ud, dłonie, wyginając się przy tym we wszystkie strony w nadziei, że uda mu się jakoś zapanować nad rozpalonym ciałem.
Chciał odpowiedzieć, powiedzieć mu, że nie jest narzędziem, zabawką... ale nie był w stanie. Z resztą tak właśnie się czuł. Jak zwykła szmata. Jak przedmiot, który ktoś po prostu sobie wziął.
Krzyknął, czując dłonie w takim miejscu, wygiął się mocno, wiercił, machając nogami, spinając wszystkie mięśnie. Chciał już dojść, myślał tylko o tym.
Zaczął wykonywać biodrami ruchy przeciwne do tych, które wykonywał wampir w nadziei, że gdy będzie współpracował, ten  dojdzie wcześniej i pozwoli i jemu na spełnienie. Jęczał przy tym głośno, niemal zdzierając gardło.
- Proszę... pozwól mi...
Wyjęczał, chciał, żeby wampir zabrał chociaż ręce, ale nie mógł poruszyć swoimi, związanymi.
- Dojść...

Asmodeus - 2010-10-02 14:17:08

- Jeszcze nie.. jeszcze chwila..
Szeptał głosem przepełnionym rozkoszom, wzrokiem podziwiającym rozpalone ciało, sam także był niezwykle pobudzony. Wampirza męskość wreszcie zaczynała poruszać się we wnętrzu chłopca szybko, brutalnie uderzając o prostatę. Wzrok zachodziła mu rozkoszna mgiełka, sam chciał się spełnić, powoli tracił panowanie nad sobą. Musiał jednak uważać na swą szybkość i siłę, nie chciał przecież pozbawić Tobyego życia. Jeszcze nie..
- O taaak.. krzycz, poddaj się zniewoleniu..- wyszeptał głosem niestrudzonym żadnym ruchem.- Dojdziesz jeśli przyznasz się do swej uległości.. krzycz że jesteś moją zabawką.
Był sadystą bardziej pod kątem psychicznym, uwielbiał takie spontaniczne rozkazy, zupełnie paraliżując wstydem. Poruszał się mocno naciskając mocniej na jądra, będąc gotowym zdjąć kajdany zniewolenia konającej z przyjemności męskości.
- Krzycz!

Toby McCain - 2010-10-02 14:25:50

Chłopiec krzyczał, wyginając się mocno za każdym razem, gdy wampir uderzał o jego prostatę. Płakał przy tym cicho, jednak sam nie przestawał się poruszać. Wiedział, że musi, że inaczej będzie wszystko trwało dłużej. Chciał dojść. Szalał, wariował z braku możliwości spełnienia, każdy ruch wampira zdawał mu się jeszcze bardziej etotyczny, bardziej dotkliwy, podniecający. I o wiele bardziej poniżający za razem.
Zagryzł wargę w pierwszej chwili, nie zamierzał spełnić rządania. A jednak, kiedy dłoń mężczyzny zacisnęła się na jego jądrach, poddał się. Czuł się, jak zwykła szmata. Ale musiał to zrozuć...
- Proszę...
Spróbował znowi, nie umiał już normalnie myśleć z podniecenia. Liczył, że uda mu się jakoś przekonać wampira.
- Błagam, pozwól.
Zajęczał ponownie. A jednak wiedział, że to nic nie da.
- Jestem!
Nie wytrzymał w końcu. Czuł piekące poniżenie, a jednak musiał się poddać.
- Jestem twoją zabawką!

Asmodeus - 2010-10-02 14:33:48

Na taką właśnie odpowiedź czekał. Był kimś kto dotrzymuje obietnic więc już za moment zdjął kaganiec pozwalając już sinej męskości spełnić się bez przeszkód. Złapał go mocno w udach rozchylając je mocno, poruszał się ciągle szybko zdając się jakby i tak przyśpieszał. Dlaczego skoro powoli tępo mogło szkodzić Tobyemu? Odpowiedź prosta, sam chciał dojść, czekał jedynie aż chłopak zrobi to pierwszy.
- Tak, grzeczna zabawka.
Rzekł dumny z siebie. Dla niego przyznanie się do uległości chłopca było niczym słodki miód. Dlaczego jednak ktoś kto i tak dominował nad innymi rasami udowadniał sobie że to naprawdę potrafi? Był fetyszystą brutalności? Nigdy sam nie zastanawiał się nad tym, nie znalazł nigdy ciepłych uczuć więc dlaczego sam miał takowymi kogoś obdarowywać/
- Dojdź..
Rzekł z przyzwoleniem poruszając na boki jego biodrami, aby móc silniej otrzeć o cudowne zgrubienie.

Toby McCain - 2010-10-02 14:40:51

Jęknął z ulgą, gdy zabawka zaczynała zwalniać uścisk, doszedł niemal natychmiast po zdjęciu jej, wyginając ciało w mocny łuk, opryskując nasieniem brzuch wampira. Oddychał głośno wyraźnie zmęczony, nie odzywał się już. Poniżony, zeszmacony.
Zagryzł wargę. Czekał po prostu, aż wampir w nim dojdzie, nie chciał już jęczeć, więc ciche odgłosy mocno tłumił w sobie.
Chciał zniknąć. Zapaść się pod ziemię, przestać istnieć. Tym bardziej, że wiedział, że to się nie skończy zbyt szybko, że wampir jeszcze do niego wróci.
Miał tylko nadzieję, że tej nocy da mu już spokój. Drżał na całym ciele, nie potrafił zapanować nad łzami.

Asmodeus - 2010-10-02 14:49:54

Oparł swe silne ręce tak by cudowna twarz znalazła się pomiędzy. Uśmiechał się zlizując słone krople, czując jak lepka perlista maź lepi się na własnym podbrzuszu. Czuł że dojdzie, jeszcze moment a wypełni jego wnętrze swym bezpłodnym nasieniem. Tak więc i się stało, parę szarpnięć w ciele Tobyego i doszedł bez żadnego westchnienia, w ogóle jakby nic się nie stało. Jedynie chłopak mógł czuć jak nieprzyjemnie wypełnia go maź.
Wampir złapał za mokrą przepaskę i zdjął ją z oczu chłopaka nie przejmując się zapłakanymi oczyma. Nie wychodził jeszcze z niego, przyciskał mocno biodra do ciebie, pragnął jeszcze tej uroczej, brutalnej bliskości. Widział w oczach Tobyego, że ten ma jeszcze siłę.
- Mam stałą ochotę by cię pieprzyć.. twa uroda jest zgubna moja słodyczy.- szepnął mu dziko, namiętnie w uszko oblizując zimnym językiem.- Cudowne spełnienie.. nadal do końca ci nie opadł.
Złapał w dłonie brudną od spermy męskość, zebrał wszystko przysuwając do ust Tobyego. Nakazał mu brutalnym wsunięciem dwóch palców w ciepłe usta, aby to zlizał.
- Zjedz to, wszystko, z dokładnością.

Toby McCain - 2010-10-02 15:00:13

Jęknął cichutko, kiedy wampir w nim doszedł, czuł, jak lepka maź go wypełnia. Rozsunął nóżki, chciał, by wampir w końcu opuścił jego ciało, zostawił go, dał mu już spokój. Spojrzał na niego zapłakanymi oczami.
- Zostaw mnie już...
Szepnął, kiedy usłyszał jego wypowiedź. Uważnie śledził poczynania dłoni wampira, pokręcił głową. Zacisnął mocno usta, odchylił twarz, by nie pozwolić wsunąć sobie brudnych palców w usta. Był wycieńczony, ale nie zamierzał pozwalać na coś takiego. To było poniżające. Jeszcze bardziej...
Miał ochotę znów się rozpłakać, jednak trzymał się dzielnie. I drżał na całym ciele.

Asmodeus - 2010-10-02 15:12:07

Widząc sprzeciw w oczach Tpbyego, nie przejął się tym. Drugą dłonią złapał za podbródek tak aby palce objęły szczękę. Zmusił by usta rozerwały się na umazane palce. Przejechał nimi po mokrym języku chłopca. Mógł zmusić go do wszystkiego gdyby tylko chciał, okazywał to w tym momencie. Widział to wycieńczenie, ale chłopak ciągle był przytomny więc dlaczego miał przerwać.
- Za nieposłuszeństwo muszę cię ukarać.
Rzekł jakby zmartwionym głosem przy czym uśmiechał się zimno. Wysunął palce z ust Tobyego aby za chwilę przewrócić go na brzuch. Zmusił jego ciało by wypięło się. Nie wychodził z niego wcale dlatego chłopak mógł czuć jak męskość Wampira nieprzyjemnie obraca się w nim, choć prawidłowo to on obracał się na niej.
- Buntownicza zabawka..- mruknął rozkosznie zadrapując delikatnie skórę pleców Tobyego.- I co ja mam ci zrobić? Chcesz aby znów się w tobie spuścił?

Toby McCain - 2010-10-02 15:20:42

- Nie...
Jęknął wystraszony. Czuł do siebie wstręt i obrzydzenie, gdy mężczyzna zmusił go do oblizania ochydnych pakców. Jego duma umarła. Nie chciał, by wampir znowu mu to robił.
- Błagam... będę już grzeczny...
Obiegał, by po chwili odwrócić wzrok. Nienawidził się za te słowa, za wszystko, co pozwalał z sobą zrobić. A jednak był w stanie zrobić wszystko, żeby tylko mężczyzna opuścił wreszcie jego ciało, żeby nie robił mu tego znowu. Przynajmniej dzisiaj. Zacisnął mocno dłonie na wiążących go wstążkach, szarpnął lekko.
Po chwili znowu spojrzał na swojego oprawcę w nadziei, że zostanie wysłuchany.

Asmodeus - 2010-10-02 15:36:18

- Naprawdę? Jakoś ci nie dowierzam..
Rzekł nie przestając drapać delikatnych pleców. Podziwiał kształt ciała, delikatne plecy były niebywale podniecające. Poruszył jednak swymi biodrami w przód i tył rozsmarowując przy tym spermę po wnętrzu ciała Tobyego. Nie, nie da mu jeszcze spokoju..
- Chcę całej twej energii..
Szepnął groźnie zasysając ustami na karku, robiąc widocznie malinki na szyi obwieszczające o tym, że chłopak należy tylko do niego. Czy istniała jakaś szansa że go puści? Nic podobnego.
Gładził dłońmi podbrzusze, poruszał niezwykle powolnie, jakby z lenistwem. Chciał po prostu czerpać jak najwięcej przyjemności z obcowaniem z takim pięknym stworzeniem.
- Zapewniam cię że dziś to dopiero przedsmak tego co cię czeka jutro..- szepnął cicho do jego ucha.

Toby McCain - 2010-10-02 15:43:52

- Proszę...
Zapłakał cicho, czując, jak wampir ponownie zaczyna się w nim poruszać, zagryzł wargę. Nie chciał jęczeć. Nie chciał, żeby było przyjemnie. Nie chciał przyznawać się do tej przyjemności. I nie chciał dawać się tak poniżać.
- Zrobię wszystko, tylko...
Nie dokończył, przerwał mu głośny jęk. Zagryzł ponownie wargę, zamknął mocno oczy. Nie chciał widzieć tego wszystkiego, chciał zapomnieć tę znienawidzoną twarz, nie chciał pamiętać. Nie chciał wiedzieć.
Modlił się o zbawienne w tej chwili omdlenie.
Ruchy dłoni na jego podbrzuszu przyprawiały go o drżenie. Było tak strasznie delikatne. Poruszył niepewnie biodrami, z jego wargi popłynęła krew, musiał mocniej ją zagryźć.

Asmodeus - 2010-10-02 15:51:52

Poczuł zapach krwi która pobudziła go, starł palcem ją z kącików ust Tobyego i zlizał. Oczy zabarwiły się szkarłatem, a ruchy przestały być takie delikatne. Złapał go mocno za biodra wbijając palce, robiąc siniaki. Warknął gardłowo poruszając się z dziką frustracją i żądzą. Nie interesowało go to czy chłopaka to boli czy odczuwa przyjemność.
Złapał go za włosy zmuszając aby zadarł w górę głowę, przechylił w tył. Tym sposobem wygiął jego plecy w rozkoszny, koci łuk. Nie przeszkadzało mu to, że miał zamknięte oczy, ciemność potęgowała doznania i widocznie Toby o tym nie wiedział.
Poruszał szybko biodrami tak naprawdę myśląc tylko i wyłącznie o własnej przyjemności. Wszystko przez krew która pojawiła się w nieodpowiednim momencie.
- O taaak.. jesteś cudowny..

Toby McCain - 2010-10-02 17:47:15

Toby zaczął krzyczeć z bólu, kiedy wampir tak bardzo przyspieszył. Nie szarpał się, kiedy szarpano jego włosy, robiono mu siniaki. Po prostu nie był w stanie.
Teraz jużnie było przyjemności - był mocny, piekący ból, było poniżenie i strach. Zacisnął drobne dłonie w pięści. Już całe gardło bolało go od krzyków, których nie mógł hamować. Ale ten ból był niczym.
W końcu nie wytrzymał. Zemdlał, opadając bezwładnie, oddając się litościwej ciemności.

Asmodeus - 2010-10-02 18:34:30

To oczywistym było iż Wampir nawet nie przejął się tym, że jego ofiara zemdlała. Poruszał się w nim póki nie doszedł drugi raz. Gdy dzieło zostało wreszcie wykonane poprawnie, wysunął się z chłopca obrzucając wzgardliwym spojrzeniem.
- Tak jak mówiłem.
Rzekł uśmiechając się z zadowoleniem. Nie był jednak aż na tyle bezlitosny by zostawić Tobyego w tym stanie. Na moment udał się do łazienki aby wziąć miskę z wodą i chustki. Zaczął obmywać zbrukane ciało ze skrytą delikatnością. Gdy skończył przykrył go kołdrą która leżała gdzieś na podłodze. Mimo wszystko nie chciał aby zabaweczka się przeziębiła, noce nie były takie ciepłe.
Wampir znalazł obroże na kostkę nogi łańcuchem połączonym ze ścianą w której wbity był mocny kołek. Nie było możliwości aby się go pozbyć. Zapiął to na nodze Tobyego mając pewność że nie ucieknie mu gdy ten wyjdzie do pracy.
Asmodeusz przeczesał swe długie, ciemne włosy przyglądając śpiącego. Cudownie wyglądało to nieprzytomnie śpiące ciało, to zmęczenie wypisane na ślicznej twarzyczce. Oblizał blade usta wychodząc do pracy.. zamierzał tu wrócić gdy tylko Toby się obudzi.

z/t

Toby McCain - 2010-10-02 19:02:29

Obudził się, kiedy jeszcze był sam. Otworzył oczy i z początku nie wiedział, co się dzieje, czemu wszystko go boli, gdzie jest i co się stało.
Kiedy po chwili wszystko sobie przypomniał, zatęsknił za tym słodkim stanem niewiedzy. Szarpnął za łańcuch. Po chwili jednak podniósł się.
Wszystko go bolało i trudno było chodzić. A jednak dotarł do ubrań. Bokserki zostały rozerwane, ale musiał naciągnąć na siebie cokolwiek. Późnij siadł z cichym jękiem bólu przy kołku, zaczął szarpać za niego z nadzieją, iż uda mu się go wyrwać. Kiedy zrozumiał, że nie ma szans, zaczął kombinować przy zapięciu na nodze.

Asmodeus - 2010-10-02 22:34:47

Praca naprawdę minęła przyjemne, zwłaszcza iż był niesamowicie zrelaksowany. Zgadnijmy po czym? Szedł więc korytarze do swej sypialni, w progu wejścia już powitali go pokojówka i kucharz. Tak, w ich oczach był raczej przyjemnym osobnikiem, mieli taką o nim opinie tylko dlatego, że nie mieli szans znaleźć się w ich Pana sypialni. Ściany były dźwiękoszczelne o czym nie powiedział Tobyemu dlatego też nikt nie wiedział co się tam dzieje, ale nie ukrywał także tego.
Drzwi sypialni otworzyły się gwałtownie, a we framugach stanął Asmodeus. Patrzył na próbującego uwolnić się chłopaka. Oblizał swe jasne usta z kpiną w głowie orzekając.
- Nie masz szans, to specjalne zapięcie które mogę tylko ja otworzyć.
Naturalnie przeszedł przez pokój i podążył do małego barku szukając w nim butelki z czerwonym płynem, krew wyglądająca jak wino.
- Jesteś głodny?

Toby McCain - 2010-10-02 22:57:05

Pokręcił głową, naciągając bardziej koszulkę, którą był okryty. Przez łańcuch nie mógł ubrać spodni, więc chociaż bluzką się okrywał. Podciągnął nogi pod pierś.
Faktycznie był głodny, dość dawno nie jadł. A jednak życie w rebelii jako tako sprawiło, że stał się wytrzymały pod tym względem. Widać to z resztą było po jego sylwetce. Nie chciał niczego od Asmodeusa, bał się, że w tym będzie jakiś podtekst. Wlazł z powrotem do łóżka, zakrywając się kołdrą, spoglądając z przestrachem za wampirem.
Drżał lekko, nie wiedząc, co zrobić. Chciał stąd po prostu uciec.
- Kiedy będę mógł odejść?
Zapytał, nie patrząc na niego. Owszem, zakładał, że kiedyś będzie mógł. I zapomni jakoś o wszystkim.

Asmodeus - 2010-10-02 23:24:47

Spokojnie wyciągnął wysoki kielich by nalać szkarłatu. Zakołysał krwią która idealnie rozpływała się po ściankach przezroczystego naczynia. Za moment przysunął brzeg do swych kuszących, jasnych wargi i wypił powoli jeden łyk. Słysząc pytanie, uniósł ze zdziwieniem brwi.
- Co ci w ogóle przyszło do głowy? Czy mówiłem, że będziesz mógł odejść?
Rzekł z kpiną w głosie po czym zajrzał do szuflady wyciągając jakieś papiery. Ułożył je na blacie biurka przekartkowując strony. Zdał się przez moment skupiony na swym zajęciu, zupełnie jakby był inną osobą niż wczoraj, jakby nudził się poświęcaniem swej uwagi Tobyemu. Może to była pewna gierka?
- Póki nie przywiozą mi dla ciebie specjalnej obroży, będziesz przykuty do ściany jak pies. Jakieś inne pytania?
Spytał skupiony nadal na swych kartkach.

Toby McCain - 2010-10-02 23:36:00

- Co to za obroża?
Odwrócił wzrok. Przyrównywanie go do psa było jeszcze gorsze, niż nazywanie go zabawką. Podciągnął nogi mocno pod perś, wtulił się w poduszkę. Było mu strasznie zimno, jednak ten chłód nie miał nic wspólnego z temperturą pokoju. Po prostu. Zawsze pragął bliskości. A teraz dostawał jej wypaczoną wersję i nie marzył o niczym innym, niż jej odejściu. Okrył się mocno kołdrą, zamykając oczy.
Cieszył się, że wampir ignoruje jego obecność. Wolałby nawet, żeby po prostu go tam nie było.
Nie chciał żadnej obroży, nie chciał też jakiegokolwiek uwiązania. Brakowało tylko budy i jedzenia z misek na podłodze, żeby poczuł się kompletnie, jak nic nie warte zwierzę. Ale nie odzywał się więcej.

Asmodeus - 2010-10-02 23:46:06

Wyciągnął z marynarki kieszeni długopis, zaczął pisać coś na kartkach, jakby nie było patrzeć, był Wampirem interesów. Winiarnia sama z siebie nie mogła dobrze pracować. Toby w dzień z pewnością będzie mógł odpocząć musząc jedynie znosić widok Asmodeusa. Może gdyby Wampir nie roztaczałby tak groźnej aury, stałby się obiektem westchnień chłopca? Z pewnością.
- Będzie mi mówiła gdzie jesteś, poza tym sprawnie utrzyma cię w murach tego apartamentu. Jak tylko wyjdziesz poza prób drzwi wyjściowych bez mojej osoby, porazi cię prądem tak mocno, że zemdlejesz szybciej niż podczas rżnięcia.
Odpowiedział spokojnie poprawiając długi kosmyk za ucho. Widocznie obliczał coś w myślach. Dzisiejszego wieczoru planował jednak przyjął gości, tak więc może powinien pokazać swą nową zdobycz przyjaciołom? Uśmiechnął się podstępnie pod nosem.
- Dziś będziesz mi usługiwał inaczej.- oznajmił patrząc na niego swymi dwukolorowymi oczyma.- Zostaniesz mym słodkim kelnerem, rozumiesz?

Toby McCain - 2010-10-02 23:56:18

Obserwował uważnie wampira, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Chciał uciec, odejść. Lub po prostu zniknąć. Wiedział, że obroża da mu trochę wolności. Będzie próbował ją ściągać, jeśli się nie uda, znajdzie sposób, żeby jakoś z nią uciec. Rozwalić. Albo oddali się na tyle daleko, by prąd go zabił. Choć nie chciałby tego robić. Nie ważne, co się działo, był osobą, która zawsze wierzyła, że będzie lepiej.
Spojrzał niepewnie na oprawcę, słysząc jego głos.
- Nie.
Odpowiedział niezbyt szczerze. Domyślał się, że ma to związek z przebieranką, która zdecydowanie mu się nie spodoba. I z większą liczbą osób. Miał jedynie nadzieję, że nie będzie musiał robić niczego, prócz podawania jedzenia.

Asmodeus - 2010-10-03 00:02:56

Asmodeusz odłożył papiery i westchnął głęboko. Podszedł powoli do łóżka spoglądając na upartego Tobyego. Wyciągnął ku niemu dłoń i złapał za włosy ciągnąć do siebie na kolana. Przytrzymał go tak aby siedział na nim i by łańcuch nie zawadzał. Patrzył groźnie w oczy wsuwając palce między pośladki, rozdzierając wnętrze. Był za silny aby Toby mógł cokolwiek zrobić.
- Nie możesz się sprzeciwiać, jeśli nie wybierzesz tego by być kelnerem, będę cię pieprzył póki nie przyjdą goście.- warknął groźnie przewracając na plecy, przyciskając swym ciałem.- Wybieraj więc.. chcesz znów bym cię rżną do nieprzytomności?

Toby McCain - 2010-10-03 00:08:11

Jęknął, kiedy został złapany za włosy, siadł posłusznie na kolanach mężczyzny, naciągając koszulkę najbardziej, jak tylko mógł. Spuścił wzrok. Jęknął cicho, czując, jak palec mężczyzny ponownie wdzier się w jego wnętrze, zamknął mocno oczu, zacisnął drobne dłonie w pięści.
- Będę kelnerem...
Szepnął. Zadrżał, kiedy został tak mocno przyciśnięty, znowu poczuł ciało wampira zdecydowanie zbyt blisko, w jego oczach pojawiły się łzy. Bał się go bardziej, niż czegokolwiek i kogokolwiek innego.
- Puść mnie.

Asmodeus - 2010-10-03 00:19:30

Asmodeus uśmiechnął się z zadowoleniem, znów będzie tak jak tego pragnął. Odsunął się więc od chłopca zupełnie jakby nic się nie stało, szeroko uśmiechając. Był niezwykłym aktorem, potrafił grać prawego męża, a w rzeczywistości być brutalem choć.. kto wie czy nie było na odwrót?
- Zaraz przyniosą ubranie.. założysz je wraz z obróżką i pójdziemy do salonu.
Oznajmił i o wilku mowa, ktoś zapukał do ciemnych drzwi. Spojrzał na nie i podszedł powoli. W wejściu pojawił się wysoki o smuklej budowie młody mężczyzna. Twarz miał naprawdę śliczną, wiadomo więc iż ci którzy pracowali u Asmodeusa, musieli być cudowni tak jak on sam.
- Ubrania które Pan kazał przynieść.- oznajmił chłopak podając zawiniątko Wampirowi, spojrzał przy tym na siedzącego na łóżku ciemnowłosego Tobyego.- Mogę już pójść?
- Idź.. zajmij się wszystkim.
Rzekł Asmodeusz klepiąc chłopaka w pośladek, pozwalając odejść. Drzwi zamknęły się, a Wampir rzucił zawiniątko Tobyemu. W nim znajdowało się dość obcisłe wdzianko kelnera, było zupełnie normalne. Goście nie mogli mieć możliwości podziwiać nagiego Tobyego, to był przywilej jedynie Wampira, ale obcisłość stroju eksponowała eteryczne kształty.
- Zakładaj.. z obrożą..- polecił podchodząc i pstryknięciem palca sprawił, że spięcie łańcuchu rozpięło się. Magia?- No już.

Toby McCain - 2010-10-03 00:27:32

Usłyszał o obroży, odwrócił wzrok. Zadrżał lekko. Na prawdę poczuł się jak pies. Skulił się w sobie, nie chciał wychodzić do znajomych wampira, bojąc się, że będą to osoby jemu podobne, że będzie musiał znowu robić coś... jak przedtem.
Przełknął jednak ślinę i po prostu czekał.
Kiedy w pomieszczneniu pojawił się ktoś jeszcze, zakopał się nerwowo pod kołdrą, nie chciał się pokazywać, jeśli tylko miał na to szansę. Nie przyglądał się obcemu mężczyźnie, nie obchodziła go jego uroda. Nic nie miało znaczenia, puki był w takiej sytuacji. Spojrzał niepewnie w stronę zawiniątka, później na łańcuch, który w końcu opadł. Pogładził lekko dopiero uwilnioną kostkę i szybko się ubrał. Nie lubił tak obcisłych ubrań, ale cieszył się, że ma coś na sobie. Bał się, że będzie to strój rodem z zex shopa, a to było coś niemal że normalnego.
Spojrzał niepewnie na obrożę. Asmodeus mówił, że tamtą dostanie później. Więc ta miała być po prostu ozdobą? Niezbyt ciekawą jak na jego gust. Zamknął jednak oczy i założył ją na szyję, odwracając spojżenie.
- Już...
Odezwał się cicho.

Asmodeus - 2010-10-03 00:41:52

Ozdoba jak ozdoba, ale ta także nie była niewinna. Miała w sobie nadajnik, a Wampir znając o swej szybkości mógł się pofatygować ten jeden dzień jeśli tylko wpadłoby Tobyemu do głowy coś takiego absurdalnego jak chęć ucieczki. Z pewnością skończyłby wtedy jako trup.
- Cudownie.. i zachowuj jakieś maniery, moi goście są dość wymagający.- oznajmił poprawiając własną ciemną koszulę.- To szefowie wielkich firm, nie martw się, są normalni o ile ja dla ciebie jestem tym nie.
Zachichotał pod nosem. Sam uważał za siebie za dość niespełna rozumu choć może to świat był inny. Żył własnymi regułami, ale czy to złe? Nie chciał być jak inni, wtapiać się w tłum.. musiał błyszczeć, był egoistyczny.
- Jeśli cokolwiek pójdzie nie tak, przeżyjesz niezwykle okropną noc, nic nieporównującego do wczorajszej która była naprawdę pobłażliwa.

Toby McCain - 2010-10-03 00:50:43

- Ja nie umiem.
Jęknął cicho. Bał się. Ale on nie miał kiedy nauczyć się jakichkolwiek manier. Całe życie ukrywał się, lub pomagał rannym, uczył się bronić. Nie miał czasu na zachowanie przy stole, czy tym bardziej jakieś obsłuchiwanie. Zadrżał lekko, bał się, że zrobi coś nie tak nawet o tym nie wiedząc. I tym samym zasłuży na karę.
Miał nadzieję, że po prostu wejdzie i wyjdzie. Kobiec. Roztrzepał lekko swoje długie dredy, długa grzywka opadła lekko na twarz, odwrócił wzrok w stronę okna. Jego spojrzenie było niezwykle tęskne.
Na słowa dotyczące normalności nie odpowiedział. W ogóle nie zrozumiał, jak ktoś taki, jak jego oprawca mógłby uchodzić za normalnego. Ludzie normalni nie gwałcą, nie więżą, nie traktują innych w ten sposób. A jednak pokrętne rozumowanie Tobyego kazało mu zacząć się zastanawiać, co go tak zmieniło. Bo, że był po prostu zły nie wierzył.
On nie wierzył w zło.

Asmodeus - 2010-10-03 00:56:46

Asmodeus musiał to jakoś przełknąć, cóż na naukę było za późno, ale jeśli Tpby nie wywali żadnej tacy z jedzeniem na żadnego z gości, będzie dobrze. Podszedł do lustra które wisiało na ścianie, tuż przy szafie na ubranie i zmienił ciemno granatową kamizelkę na zupełnie czarną. Widocznie w ciemniejszych barwach prezentował się o wiele lepiej.
- Będziesz niezdarny, wtedy będziesz ukarany. Nie obchodzi nie to czy potrafisz czy nie. Masz niczego nie wywalić z tacy, czy to aż taki wyczyn?
Spytał przyglądając się sobie w lustrze. Poprawił długie włosy przeczesując je jednym ruchem dłoni. Uważał, że jest gotowy aby przyjąć ważnych przyjaciół o ile w ogóle można nimi ich nazwać. Zwykli kontrahenci których wykorzystywał.
- Zbieraj się, idziemy.
Spojrzał na niego idąc do wyjścia, otworzył drzwi czekając aż chłopak łaskawie jako pierwszy opuści ten pokój.

Toby McCain - 2010-10-03 01:07:12

Nie odpowiedział. Bał się raczej, że powie coś nie tak. Albo, że ci przyjaciele Asmodeusa okarzą się podobni do niego. Zacisnął dłonie w pięści, schował je w kieszeniach, przyglądając się swojemu katowi. Fakt był taki, że faktycznie był bardzo przystojny. A jego oczy niezwykłe. Nie dziwne, że wcześniej nie zwrócił na to uwagi. To jednak nie miało najmniejszego znaczenia.
Ruszył niepewnie w stronę drzwi, rozglądając się ciekawie na wszystkie strony. Kiedy wiedział, że nie zostanie zaraz rozebrany i zgwałcony, mógł przyjżeć się wszystkiemu uważnie. Cały dom był po prostu piękny,  bogaty. Miejsce, w którym mieszkał wcześniej nie nadawało się do jakichkolwiek porównań z tym.
Zaczekał, aż wampir zamknie drzwi i pokaże mu, gdzie iść.

Asmodeus - 2010-10-03 01:11:19

Tak, to miejsce naprawdę było cudowne jak i większość pomieszczeń tego apartamentu. Asmodeus lubił otaczać się pięknem, luksusem. Gdy tylko Toby wyszedł, zamknął za nimi drzwi prowadząc krótkim korytarzem w stronę salonu.
Jeśli chodziło o jego gości, spodziewał się trójki. Dwóch prezesów wielkich sieci sieci perfumerii oraz swego dawnego przyjaciela z którym jednak miał dość oziębłe stosunki. Otóż także był Wampirem, silnym, dlatego Asmodeus musiał być czujnym, nie lubił gdy miał obok siebie zagrożenie.
- Tędy mój słodki.

[z/t]

Toby McCain - 2010-10-03 14:24:10

Toby zamknął na chwilę oczy, jego bok był obolały, czuł, jak powstaje mu wielki siniec. To jednak nie było ważne. Ważne było to, że wszyscy patrzeli na niego wściekle, podniósł się, kuląc się w sobie, co chwila powtarzając jakieś przeprosiny. Bał się, nie słuchał zbytnio słów gości, ale sprawiali wrażenie, że nie byli sbyt rozwścieczeni.
Spuścił wzrok, słysząc słowa Pana, zamknął na chwilę oczy, jęknął cicho, kiedy został złapany. Bolało, ale szedł grzecznie za panem. Jęknął cichutko, kiedy został pchnięty na podłogę, nie podnosił się, aż usłyszał polecenie.
Uniósł się na kolana, spoglądając na niego. Nie zwrócił nawet większej uwagi na to, jak go nazwano, choć zdecydowanie było to poniżające. Jak wszystko w tym domu. Spuścił wzrok.
- Przepraszam... nie chciałem, to wypadek.
Powtarzał cicho. Bał się kary.

Asmodeus - 2010-10-03 14:34:50

- Boisz się kary? I dobrze.. choć nie mam zbyt wiele czasu by ci jej udzielić.
Charknął gardłowo i rozpiął swój rozporek wyciągając na wierzch męskość, która w prawdzie nie stała, ale jeśli tylko Toby się nią zajmie, urośnie. Spojrzał na niego oschle, z zimnem które nikt inny posiadać nie mógł. Można było śmiało nazwać go potworem, gdyby zagrał w horrorze, taki film skradły serce wszystkich miłośników, zostałby okrzyczany najznakomitszym aktorem. Ale on nie grał tej pozy.
- Dalej, weź go w usta i ssij.
Rozkazał opierając o swe biodra dłonie. Toby jeśliby odmówił, zostałby ukarany w naprawdę odmienny sposób niż dotychczas.
- Jazda.. chcesz skończyć bez jakiegoś organu?

Toby McCain - 2010-10-03 14:44:12

Toby zamknął oczy, podszedł bliżej, drżał na całym ciele. Po jego policzku popłynęła łza poniżenia, ale nie odezwał się, polizał niepewnie przyrodzenie mężczyzny, nie chciał brać go w usta, miał nadzieję, że uda mu się pobudzić go w inny sposób. Wysunął dłoń po jego jądra, zaczął je oblizywać, przymykając oczka. Nie chciał widzieć tego, co robił, choć czuł, jak przyrodzenie opierające się o jego policzek rośnie. Zassał się lekko na jednym z jąder, po chwili jednak je puścił. Bał się, że Pana zaboli i oberwie mu się bardziej.
W końcu spojrzał na niego z lekkim obrzydzeniem, za którym kryła się niechciana uległość, wsunął sobie końcówkę w usta, resztę pieszcząc dłonią. Drżał, miał nadzieję, że na tym się skończy. Zassał się mocno na końcówce, podrażniając ją zębami.

Asmodeus - 2010-10-03 19:01:52

Przez cały czas spoglądał na niego z wyczekiwaniem. Widział iż chłopak nie ma bladego pojęcia jak to się robi. Zmarszczył brwi pocierając kąciki oczu. Męskość podnosiła się sama z siebie, ale Asmodeus w ogóle nie czuł żadnego podniecenie.
- Jesteś beznadziejny.- rzucił oschle i złapał go za włosy przyciskając bliżej jego twarz, zmuszając by połknął go prawie że w całości, uderzając o gardło.- Mocniej, po całości.
Żądał samemu posuwając jego głową. Patrzył na niego z wrednym uśmieszkiem widząc iż męskość jest zbyt gruba jak na te usteczka. Mruknął cicho puszczając jego twarz i odrzucając go od siebie. Znudził się.
- Rozbieraj się śmieciu.

Toby McCain - 2010-10-03 21:44:44

Zaczął się krztusić, kiedy wepchnięto mu wszystko w usta. Był zbyt duży, zbyt gruby, dusił go. W oczach Tobyego pojawiły się łzy, kilka nawet spłynęło po policzkach. Starał się nie patrzeć na swojego oprawcę, zamknął oczy, ssąc najmocniej, jak mógł. Nigdy tego nie robił i było to dobrze widać. Nie wiedział, co robić. Chciał to tylko jak najszybciej skończyć. To, co wystawało z jego ust zaczął pieścić swoimi drobnymi dłońmi.
Kiedy go odepchnieto, odetchnął z ulgą w nadziei, że to koniec. Spojrzał na swojego Pana, zaciskając pięści.
- Nie jestem śmieciem...
Odpowiedział, zanim zdążył pomyśleć. Ostatnio na prawdę tak się czuł.

Asmodeus - 2010-10-03 21:58:27

Wampir zdjął całkowicie swój krawat rzucając go na biurko. Uniósł w górę swe ciemne brwi, uznał te słowa za sprzeciw, a na pewno nie był w humorze aby się z dzieciakiem droczyć. Podszedł do niego i kopnął go tak iż przeturlał się pod samą ścianę. Nie zamierzał być tym razem delikatny, tak.. wczorajsza noc była naprawdę niczym w porównaniu do tego co może się dzisiejszej wydarzyć.
- Sprzeciwiasz się? Mnie?- spytał jakby z niedowierzaniem, podszedł go leżącego pod ścianą i chwycił go jedną ręką za kamizelkę stroju. Ustawił jego głowę na wysokości własnej, zupełnie tak jakby Toby nic nie ważył.- W tym domu jesteś tylko i wyłącznie śmieciem, rozumiesz? Jeszcze jedna odmowa, ale roztrzaskam cię o ścianę.
W oczach kryła się prawda, rzucił chłopaka na łóżko nie okazując żadnej subtelności, nijakiej delikatności. Po prostu pokazywał traktowaniem go iż to co mówi było racją.
- Ja cały czas czekam.

Toby McCain - 2010-10-03 22:07:40

Toby nie wytrzymał, krzyknął z bólu, gdy został kopnięty, skulił się mocno pod ścianą, zaciskając oczy i dłonie w pięści. Czuł się, jak śmieć, nic nie warta szmata. Nie wierzył, że to wszystko dzieje się na prawdę.
Skulił się rzucony na łóżko instynktownie zakopując się w pościeli, zaraz jednak się opamiętał. Nie zamierzał się więcej stawiać, gdy widział, że pan jest wściekły. Nie odzywał się, bał się zrobić, lub powiedzieć cokolwiek. Odsunął kołdrę, powoli, drżącymi rękami zdjął z siebie kamizelkę, zaczął rozpinać koszulę. Miał nadzieję, że kiedy wykona rozkaz, będzie miał spokój. Przecież Pan musi zajmować się gośćmi. Spojrzał na niego niepewnie.
- Przecież... nie masz czasu...
Szepnął, kiedy nie miał już górnej części odzienia. Spojrzał niepewnie na swoje spodnie, rozpiął je. Nie chciał tego robić.

Asmodeus - 2010-10-03 22:16:13

- To ja decyduje czy posiadam czas czy też nie.
Rzucił oschle. Dla niego nie było niczym ważnym by zwracano się ,,Panie", nawet uważał że to dość komercyjne. W wypełnianiu rozkazu było już zawarte to słowo. Podszedł powoli do łóżka patrząc z suchością na to jak chłopak się rozbiera. Chwycił za guzik swej koszuli, ale nie zdołał niestety nic więcej zrobić. Przerwało im pukanie.
Asmodeus spojrzał w stronę drzwi. Widocznie Toby miał dzisiaj niezwykłe szczęście, na jedną chwilę. Podszedł więc do drzwi domyślając się iż to pewnie służba. Pozostawił wszakże swych gości, miał jednak nadzieje że wszyscy wyszli. Gdy tylko otworzył je, uniósł ze zdziwieniem brwi.
- Nie ładnie tak zostawiać nas samych Asmodeusu.- odezwał się głos Rajzela, który spostrzegł rozbierającego się i lekko posiniaczonego Tobyego.- Ale widzę, że dobrze się bawisz. Nie powinieneś jednak być na niego aż tak zły. Przyjacielu, reszta już poszła, rozluźnijmy to napięcie.
Wampir machnął jedynie ręką rzucając swej zabawce nic nieznaczące spojrzenie. Widocznie smakiem obejdzie się go ukaranie, chociaż.. mógł jeszcze w jeden sposób poniżyć swego niewolnika.
- Powinien zostać ukarany i będzie, jeśli jednak żal ci go.. ukaż za mnie.

Toby McCain - 2010-10-03 22:26:31

Spuścił wzrok, kiedy ktoś zapukał, zakrył się ponownie kołdrą, przestał rozbierać. Nie chciał, żeby oglądała go kolejna osoba, oglądała jego wychudzone ciało, jego siniaki, to, co kiedyś należało wyłącznie do niego.
Wsłuchiwał się niepewnie w rozmowę dwuch mężczyzn. Spojrzał błagalnie w stronę nieznajomego. Nie znał go, ale wydawał mu się znacznie bardziej przyjemny, przyjazny, niż jego pan. Może nie będzie tak okrutny? Liczył na to w duchu. Że go wypuści, że da mu spokój. Nie chciał, żeby po prostu go komuś oddano, jak przedmiot, podzielono się zabawką. Ale przecież on może go nie chcieć krzywdzić. W końcu wstawił się za nim.
Zacisnął drobne dłonie, spuszczając na chwilę wzrok. Nigdy nie spodziewał się, że nastanie chwila, kiedy będzie musiał prosić o litość.

Asmodeus - 2010-10-03 22:40:51

Rajzel zdał się pomysłem przyjaciela zdziwiony, widocznie pierwszy raz Asmodeus pozwolił komukolwiek dotknąć jego zabawki. Czy jednak Toby naprawdę był dla niego jedynie śmieciem, czymś co mógł zaraz wyrzucić, oddać komuś wcale może i nie lepszemu? Bo jak można zaufać Wampirowi.. teraz była ich dwójka na dodatek. Czy serce Tobyego nie powinno za chwilę oszalałe wyskoczyć?
Blond włosy westchnął ciężko i oparł dłoń na ramieniu ciemnowłosego. Zbliżył usta do jego ucha widocznie szepcąc coś po cichu. Chłopak nie był wstanie czegokolwiek dosłyszeć. Miał prawo panikować.
Asmodeus zaśmiał się lubieżnie oblizując po czym spojrzał w stronę Tobyego. Rajzel natomiast zamknął drzwi z cichym trzaskiem. Nie zapowiadało się dobrze.. na cóż wpadła ta dwójka zimnokrwistych?
- Odsłaniaj się.- zażądał Asmodeus podchodząc do łóżka, za nim podążył Rajzel.- Zerżniemy cię obydwoje.. co ty na to moja zabawko?

Toby McCain - 2010-10-03 22:50:28

Toby przyglądał się tej scenie z mieszaknymi uczuciami. W końcu ten drugi wampir wstawiał się za nim. Na prawdę liczył, że mu pomoże. A jednak na to się nie zapowiadało. Zaczęli coś szeptać, Asmodeus się zaśmiał niezbyt przyjemnie. Toby zaczął się trząść ze strachu, spoglądając na nich.
- Ja... proszę, nie...
Jęknął, słysząc ich słowa. A jednak odsunął od siebie kołdrę. Spojrzał w stronę swoich spodni. Nie wiedział, co robić. Ucieczka nie wchodziła w grę.

Asmodeus - 2010-10-04 13:48:12

Rajzel widocznie był zachwycony nowym nabytkiem Asmodeusa, wskazywało na to jego lubieżne spojrzenie. Widocznie okazywał się mniej cierpliwym Wampirem niż pan domu, już za chwilę pomógł Tobyemu bezpruderyjnie ściągnąć spodnie. Poszybowały w powietrzu lądując na panele.
Toby siedział teraz zupełnie nagi, skazany na łaskę oprawców którym nie wiadomo co strzeli do głów. Niebezpieczne umysły. Jasnowłosy spojrzał w stronę swego przyjaciela uśmiechając w podzięce. Widocznie samemu brakowało mu jakiejś zabawy, rozerwie się.
- Zrobimy to tradycyjnie, czy wymyślnie, mój Asmodeusu?- spytał z zadumą w oczach, z dziwnym błyskiem szaleńczych, złotych oczu.
- Dlaczego o to pytasz? Doskonale wiesz, że nie cierpię rutyny, nudy.. W szafce.- odpowiedział ciemnowłosy łapiąc za nadgarstki Tobyego, pociągając go bliżej ich tak że musiał klęczeć z wysoko postawionymi rękoma.- Mam nadzieję, że to przeżyjesz moja słodyczy.
Rajzel w tym czasie podszedł do szafki zaglądając w nią ostrożnie. Widocznie zadowoliło go to co widzi, musiał jedynie wybrać coś ciekawego, coś co przyniesie cudowną zabawę. Po chwili już sięgał po jedną z maszynek tortur, rzucił więc w stronę Asmodeusa pudełko.
Pan domu otworzył jedną ręką czarne pudełko i wyciągnął z niego niedużą acz ciasną pompkę którą zakłada się na męskość. Chcieli sprawdzić wytrzymałość chłopca? Możliwe..
- Nie usunąłeś haków z sufitu.. świetnie. Gdzie masz łańcuchy?

Toby McCain - 2010-10-04 18:17:25

Toby skulił się, kiedy został rozebrany. Spojżenia obecnych mu się nie podobały. Wiedział już, że nie może liczyć na jakąkolwiek litość. Nie patrzył na oprawców, wsłuchując się w ich krótką rozmowę. Nie wiedział, co mają na myśli. To znaczy, o czym mówią, wiedział, ale nie rozumiał jak to jest [i]tradycyjnie[\i]... Nie znał się na tym. W końcu nikt go jak dotąd nie dotykał.
Spojżał w stronę znienawidzonej szafki, zacisnął pięści. Nie buntował się złapany za nadgarstki, klęczał, patrząc w ziemię, czarne dredy zasłaniały lekko jego buzię. Miał ochotę się rozpłakać.
- Ja na prawdę nie chciałem...
Jęknął w odpowiedzi na słowa Asmodeusa. Choć wiedział, że to nie ma znaczenia. Wiedzą, że to był wypadek i to nie ma znaczenia. Teraz to już chora, sadystyczna zabawa. Nie kara. Choć on będzie musiał tak to nazywać. Po jego policzki znów popłynęło kilka łez, drżał na całym ciele. Czuł się, jak zwykły śmieć. Czuł, jak jego uda drżą i wcale mu się to nie podobało. Nie chciał widzieć, czego Pan i jego przyjaciel zamierzają użyć.
Jęknął, kiedy założono na niego pąpkę. Nie znał tej zabawki, co z resztą nie jest dziwne. Życie w ukryciu sprawiło, że nie znał się niemal kompletnie na niczym. A tym bardziej tego typu zabawkach...
Słysząc o kajdanach, uniósł niepewnie wzrok pełen skrywanej nadziei. Może je wyrzucono?

Asmodeus - 2010-10-04 18:35:21

Toby miał prawo nie wiedzieć. Asmodeus liczył nawet na to, nie ma to jak cudowne zaskoczenie, czyż nie? Wystarczyło tylko włączyć pompkę aby zaczęła ssać penisa, który z pewnością długo by nie wytrzymał. Ssanie na ostatnim poziomie było zbyt silne, gwarantowało to także szybkie dojście, ale oni przecież nie chcieli aby chłopak szybko doznał spełnienia. Wampir by uniknąć tego sięgnął po gumkę, do włosów. Związał ją zaciskając mocno u dołu męskości Tobyego, nawet ona będzie wstanie go powstrzymać.
- Oczywiście, pod łóżkiem. Nie wygodnie będzie nam go trzymać w takiej pozycji.
Stwierdził Asmodeus uśmiechając się wrednie, zbliżając swe usta do delikatnej szyi którą nagryzł niewidocznie spijając parę kropel słodkiej ambrozji.
Rajzel natomiast znalazł dwa długie łańcuchy które przyczepił do haków wystających z sufitu, później zakończenia obręczami oplótł delikatne nadgarstki. Asmodeus mógł go puścić, chłopaka podciągniętą odrobinę wyżej w niewygodnej pozycji.
- Teraz możemy się zabawić..
Rzekł jasnowłosy usadowiając się za Tobym, pogładził swą silną, mroźną dłonią delikatny tors ciemnowłosego. Asmodeus za to szybko wał się do włączenia pompki gładząc jak na razie kuszące uda, rozchylając go.
- Chcesz abym to włączył śmieciu? Chcesz by zaczęła cię ssać?

Toby McCain - 2010-10-04 18:45:53

Nie wiedział i tym bardziej przerażała go ta zabawka. Nie miał pojęcia do czegł służy, wiedział jedynie, że gumka na przyrodzeniu dostarczy mu wielu katuszy. Zamknął oczy, nie mógł wytrzymać, cała jego buzia była już mokra od łez. Drżał mocno, starając się unikać niepotrzebnego dotyku.
Ręce zaczynały mu drętwieć, rozruszał lekko nadgarstkami, kuląc się na słowa dotyczące łańcucha. Już po chwili słyszał, jak dźwięczy groźnie. Nie chciał go jeszcze bardziej, niż tych wszystkich zabawek.
- Proszę... proszę...
Szeptał non stop. Nie mógł się uspokoić. Bał się obu wampirów. Odchylił lekko głowę, starając się uciec przed ustami Asmodeusa, kiedy ten go ugryzł.
Spojżał w górę, w stronę łańcuchów, które już po chwili przytrzymywały go mocno. Szarpnął lekko, choć wiedział, że na nic się to nie zda. Był za słaby,  a więżące go łąńcuchy zbyt mocne. Czekał, choć miał ochotę zniknąć, zrobić cokolwiek, żeby nie musieć klęczeć nago przed swoimi oprawcami. Odwrócił się, czując dłonie na piersi, spojżał na blondwłosego wampira błagalnie. Nie znał go jeszcze. Może będzie choć trochę delikatniejszy, niż Pan?
Zaraz jednak znó przyglądał się czarnowłosemu z przerażeniem, kręcąc panicznie głową, przebierając lekko nogami.
- Nie... proszę, nie, będę już grzeczny.
Jęknął błagalnie.

Asmodeus - 2010-10-04 19:05:11

Rajzel widocznie nie pochodził z tych łagodniejszych Wampirów, przecież z lepszą osobowością nie wytrzymałby przyjaźni z Asmodeusem. Nie wiadomo skąd Toby miał takie nadzieje. Złotowłosy jedynie uśmiechnął się i z lubieżnością przysunął swe jasne wargi do szyi chłopaka. Pragnął wbić się w tą skórkę, ale nie dostał pozwolenia przyjaciela.
- Nie wierzę ci.
Rzekł z zimną arystokracją w głosie. Kliknął we włącznik, pierwsze ssanie, najdelikatniejsze pobudzające męskość by stanęła po chwili na baczność. Drgania rozchodziły się po lędźwiach zupełnie jakby ktoś normalnie robił mu dobrze ustami, tyle że tu dochodziły jeszcze znakomite drgania.
- Jęcz, masz dla nas śpiewać.
Rozkazał i spojrzał na przyjaciela, pokręcił przecząco głową nie dając mu pozwolenia na skosztowanie swej zabawki. Co jak co, ale krew Tobyego była tylko jego.
Nagle dłonie Rajzela dotarły między pośladki, masował ich skórę badając jędrność, a za moment długie palce znalazły się między nimi. Wsunął je szybko rozchylając je mocno, poruszając od razu niczym męskością.
Asmodeus natomiast błądził swymi dłońmi po pachwinach powoli szykując się aby włączyć drugą fazę ssania.

Toby McCain - 2010-10-04 19:15:15

Drżał niesamowicie, kiedy Rajzel znajdował się tak bardzo blisko jego delikatnej szyi. Dało się wyczuć, że się boi - jego puls w jednej chwili stał się znacznie szybszy.
Zagryzł wargę, gdy włączono zabawkę, odchylił głowę, czuł, jak jego uda drżą z podniecenia, a przyrodzenie powoli staje, wypełnia się krwią. Zamknął oczy, przygryzając wargę mocniej. Było przyjemnie i  nie mógł tego ukryć, ale nie chciał tej przyjemności. Była poniżająca. Nie chciał, by patrzono na niego w takim stanie. Czuł, jak jego pierś unosi się i opada coraz szybciej.
Słysząc polecenie bał się odmówić. Wypuścił zagryzaną wargę, momentalnie z jego ust wydobył się głośny, przeciągły jęk rozkoszy. Łzy poniżenia ponownie zaczęły spływać po jego policzkach. Nie chciał, żeby na niego patrzono. Zaczął się wiercić, czując dłonie przy pośladkach, nie chciał go tam. Wiedział, co najpewniej za niedługo się stanie, ponownie między jękami dało się słyszeć ciche błagania, by zostawiono jego ciało w spokoju.
Wampiry były jednak nieugięte, już po chwili czuł, jak wsuwają się w niego dwa długie palce, rozchylają mocno, już po chwili zaczynają posówać. Jęczał przy tym w rytm jego ruchów, starając się nie patrzeć na oprawcę. Bolało, szarpał się, chcąc jakoś uciec przed dłonią.
Widział, jak jego Pan bawi się przy jego przyrodzeniu, wiedział, że z chwili na chwilę będzie coraz gorzej.
- Błagam...
Szepnął między jękami. Nie dokończył, czując, jak kolejny raz palce znajdują się o wiele zbyt daleko.

Asmodeus - 2010-10-04 20:14:21

,,Błagam" w tej sypialni było to najczęściej używane słowo. Oczywiście nie istniało ono w słowniku Wampira, zaczynało nawet w pewien sposób irytować. Przełączył więc ssanie na wyższy poziom, w tym momencie było na tyle silne aby po jakimś czasie zafundować spełnienie, na szczęście gumka dobrze trzymała.
- Jak on słodko błaga.. wie że Wampiry nigdy nie słuchają tego słowa?- odezwał się Rajzel poruszając coraz szybciej w słodkim wnętrzu palcami.
- Wiem, ale jest upartym osiołkiem.
Odpowiedział Wampir biorąc do ręki wczorajszy wibrator. Podał przyjacielowi który przyjął datek z lubieżnym uśmiechem. Za moment palce zastąpił ów przyrząd, od razu włączony i wsunięty aż do prostaty. Poruszał teraz sztuczną męskością która brutalnie rozpychała ciasne, młodzieńcze ale już nie dziewicze ciało.
- Dalej, stać cię na więcej.
Asmodeusz złapał w swe palce twarde brodawki, miażdżył je między palcami dostarczając kolejnych doznań. Mimo przyjemności, były one nie do wytrzymania zważywszy na spętaną męskość.

Toby McCain - 2010-10-04 20:29:11

Niemal krzyczał, gdy włączono większe ssanie, wygiął się lekko, biodrami poruszając, starał się ciągle uciekać przed palcami. Nie miał pojęcia, jak lubieżnie mogą wyglądać te ruchy. Wsunięto w niego wibrator, ustawiając w tak okropnej pozycji, krzyczał, wyginając się na wszystkie strony, rozszerzył mocno uda, chcąc zdobyć dla siebie choć odrobinę miejsca w środku. Patrzył błagalnie na wampiry, nie wiedział już, co robić.
- Będę grzeczny... na-prawdę... tylko...
Jęczał co chwila, nie skończył, bo ściśnięto jego sutki. Nie wiedział już, co robić, szamotał się, czuł, jak ta cholerna gumka nie pozwala mu dojść, wariował już z podniecenia. Do tego wibrator był o wiele za duży, w jego delikatnym wnętrzu wciąż były strupki pozostawione po poprzednim razie.
- Pozwól... mi...
Wyjęczał, spuszczając wzrok.

Asmodeus - 2010-10-05 18:55:26

Gdy tylko chłopak chciał rozchyli nogi, Rajzel zareagował sprytnie złączając je przy sobie. Nie chcieli pozwolić na to aby wibrator był źle odczuwany. Pragnęli by niezagojone po wczorajszym mięśnie, opinały się na nim mocno. Specjalnie zabawka była wbijana co chwilę głębiej, aż po same sztuczne jej jądra by tylko sięgnąć na całość prostaty.
- No proszę.. jak ładnie prosisz.- uśmiechnął się drwiąca i włączył ostatnie, najsilniejsze ssanie po którym ofiara mogła odlecieć. Nie martwili się jednak tym.- No dalej, dalej zabaweczko. Krzycz jak najgłośniej potrafisz.
Asmodeus zbliżył swe zęby na szyję Tobyego i wbił się w nią bez ostrzeżenia. Krew pokryła i pościel jak i podbródek Wampira oraz ramiona chłopca. Ugryzienie jednak nie było bolesne, przypominało raczej namiętny seks.. bardzo namiętny.
- Krew.. uuu.. Asmodeusu nie przesadzasz z tym? On naprawdę zaraz padnie.

Toby McCain - 2010-10-05 19:08:32

Chłopiec jęczał, starając się uciekać biodrami przed ruchami zabawki, głośniej z każdą chwilą, gdy zabawka mocniej ocierała się o jego prostatę, okaleczone wnętrze. W końcu zaczął zwyczajnie krzyczeć. Zsunięte nogi już bezwiednie rozsunął z powrotem, odchylając mocno głowę. Było w nim zbyt ciasno, wszystkie pieszczoty były zbyt silne.
Rozpłakał się już jawnie, szarpiąc, chciał pozbyć się tego wszystkiego i dojść. Ale daleko od nich, daleko od ich spojżeń, daleko od tego poniżenia. Po prostu daleko. Sam.
Gdy włączono maksymalne ssanie, zaczął się trząść, krzycząc głośno, wypinać drobną pierś, przebierać nogami. Nie wiedział, co robić, nie wiedział, co się z nim dzieje. Szalał. Chciał dojść. Wygiął drobne ciałko w mocny łuk, uchylając oczy, spoglądając na oprawców błagalnie, zacisnął mocno dłonie na łańcuchu trzymającym go.
- Zde-jmij...cie-to...
Wyjęczał błagalnie. Czuł, że jest coraz słabszy, coraz bardziej zmęczony. Niemal kompletnie nie zwrócił uwagi na ugryzienie, był zbyt bardzo przerażony tym, co się działo, opętany pragnieniem spełnienia.

Asmodeus - 2010-10-05 19:26:28

Asmodeus nie za bardzo przejmował się tym czy zabawka cierpi z powodu ugryzienia czy wcale nie spostrzegła się tego. Widząc jednak iż męskość robi się sina, musiał zdjąć gumkę. Nie chciał przecież aby penis.. rozerwał się. Zdjął więc szybkim ruchem pompkę i rzucił na ziemie, to samo zrobił z gumką. Przestał gryźć go i zniżył się do napuchłem męskości. Wziął ją w usta i zasysał się na główce chcąc spijać wszystko.
Orgazm Tobyego nie był wcale krótki. Czwarty, piąty, szósty.. nasienia tyle wypływało, aż Wampir nie nadążał z jego wypiciem. Gdy tylko męskość zwiotczała oblizał ją dokładnie wracając do rany którą zlizywał tak aby zagoiła się szybko. Tak też się stało.
Wibrator jednakowoż nadal tkwił w nim włączony, a Rajzel zaczął nim poruszać w przód i w tył. Nie chcieli aby chłopak pomyślał iż to koniec jego kary. O nie.. nim nie padnie będą go męczyć.
- Zerżnę go.. odsuń się.- warknął do blondyna który zaśmiał się jedynie odsuwając.- Toby.. tęsknisz za mym królem, prawda?

Toby McCain - 2010-10-05 19:36:52

Wygiął się mocno, dochodząc z okrzykiem spełnienia, starał się odsunąć od języka oprawcy, który drażnił tak wrażliwe miejsce, które dopiero zyskało ulgę. Pobudzał go na nowo. Odwrócił wzrok, nie chcąc patrzeć. Całe jego ciało było po prostu przedmiotem, które wampir brał, kiedy chciał i robił z nim, co chciał.
Kiedy dochodził drżał, mrużył oczy, krzycząc głośno. Długo - tak długo, jak długo trwał orgazm. Poruszył biodrami, kiedy wampir zaczął go oblizywać, oddychał wciąż nierównomiernie, był strasznie zmęczony. Patrzył na swoich oprawców z nadzieją, licząc, że to już będziekoniec dręczenia go.
- Proszę... - zaczął, spoglądając żałośnie w oczy jednego. - ja już będę grzeczny... wypuśćcie.
Szeptał wyczerpany. Wciąż pojękiwał cichutko, czującwłączony wibrator, choć teraz bardziej przypominało to zwyczajne dyszenie - nie mógł już złapać tchu. Gdy Rajzel zaczął nim poruszać, po buzi chłopca znów pociekły łzy.
- Mam dość
Wysapał, jęcząc co chwila. Chciał zemdleć. Cokolwiek. Byle towszystko sięskończyło.
- Nie, proszę, ja... ja już dostałem karę, nie
Szepnął, odsuwając się najbardziej, jak mógł odmężczyzny.

Asmodeus - 2010-10-05 19:56:19

Asmodeus nie znał litości, nie uważał by zabawka po tym wszystkim została uszkodzona, próbował minimalizować straty jak się tylko dało. Za moment znalazł się za Tobym wyciągając brutalnie wibrator. Wyrzucił go gdzieś w kąt pokoju, Rajzel natomiast zajął miejsce z przodu chłopca, unosząc jego podbródek, zmuszając aby rozpłakane oczy patrzyły w złote tęczówki.
- Twoja kara skończy się gdy sam o tym zdecyduję.
Rzekł sucho, wsuwając się w niego jednym szybkim ruchem. Od razu zaczął się poruszać wśród zaciskających pierścieni. Westchnął zadowolony, robił to tak jak żaden człowiek, całe łóżka aż pod nimi przesuwało się po podłodze w tył i przód obijając ramą o ścianę.
- Mistrz w akcji..- Rajzel oblizał lubieżnie swe wargi przytrzymując Tobyego za biodra, poruszając nimi tak aby nabijał się bardziej na męskość przyjaciela gdy ten w niego właśnie wchodził. Co rusz to samo, szybko, z impetem, drapiąc wręcz prostatę.- To i tak za mała kara.. nie sądzisz Asmodeuszu?
- Rób co chcesz.
Rajzel uśmiechnął się z zadowoleniem i zniżył do stojącej na nowo męskości, zassał się na niej ustami nie przestając poruszać biodrami chłopca. Znów była atakowana męskość Tobyego, nie różniło się to niczym jak ssanie pąpki na drugim poziomie.. Tak, chcieli go wykończyć.

Toby McCain - 2010-10-05 20:30:49

Toby spojrzał na wampira, który uniósł jego buzię błagalnie, nie mówiąc już nic, jedynie szeptając non stop, jak w amoku jakieś ciche prośby, których nie odważył się już powtórzyć głośniej. Bał się, drżał na całym ciele, szczególnie w chwili, kiedy wyjęto z niego wibrator. Po jego buzi wciąż spływały łzy, płakał cichutko. Zsunął mocno nóżki w nadziei, iżzabawka nie zostanie niczym zastąpiona, choć doskonale wiedział, że nie ma na to szans. Na słowa wampira jedynie jęknął cichutko zbyt przerażony, żeby dobrać konkretniejsze słowa, ubrać nimi sęsowną wypowiedź.
Dyszał widocznie wycieńczony, coraz dłośniej, by krzyknąć, gdy mężczyzna wszedł w niego tak brutalnie, czuł, jak jego delikatne wnętrze znów zaczyna krwawić. Było mu o wiele za ciasno, bolało.
Pokręcił głową, słysząc wypowiedź blondyna, błagania na chwilę stały się głośniejsze, powtarzał, że będzie już grzeczny, że już nigdy tego nie powtórzy. Jednak przytrzymanie jego bioder, ruchy, do których został zmuszony uniemożliwiły mu to. Szarpał się mocniej, krzycząc głośno z podniecenia i bólu.
Już po chwili poczuł na swoim przyrodzeniu mocne ssanie, poruszał biodrami tak samo, jak ruszał się w nim Pan, nie chciał czuć tego wszystkiego, a tak mógł to chociaż złagodzić. Choć tym sposobem wsówał się coraz mocniej w ustawampira, wysuwał, dosłownie je pieprząc. Odwrócił wzrok. Nie chciał tego widzieć, czuł, że za chwilę dojdzie. Albo zemdleje.

Asmodeus - 2010-10-06 19:39:27

Wampiry ignorowały każde słowo Tobyego, interesowały się jedynie krzykami i długimi jękami. Łóżko co chwila obijało się ramą o ścianę powoli zdzierając z niej tynk. Będzie trzeba później to odmalować bądź po prostu zawsze przysuwać bliżej mebel.
- O taaak..
Wysapał gardłowo przyśpieszając jeszcze bardziej, można było przysiąść że szybciej się nie da. Asmodeus tak naprawdę oszczędzał chłopca, gdyby był Wampirem tak jak on sam, wszystko wyglądałoby inaczej. Pościel byłaby wtedy cała oblana karminem. Może kiedyś wprowadzi przemianę w życie aby móc w przyszłości puścić wreszcie wodze.
Rajzel zasysał się nadal na całej męskości, jedną dłonią ugniatał nabrzmiałe do czerwoności jądra. Nie zamierzali mu przeszkadzać w dojściu. Zagryzał się bocznymi zębami na główce, później zasysając na niej, jakby czekał na wyssanie z niej całej zawartości.
Okna zaszły parą, wszystko przez to jak było tu teraz gorąco, przez ciepły oddech i pot który parował z ciała Tobyego. Prosta kara, uznawana mogła być za zwykły trójkąt, ale szybkość i siła z jaką pieprzyli chłopaka nadawała temu głębokiego dramatyzmu. Nikt nie pragnąłby być na miejscu Tobyego.

Toby McCain - 2010-10-07 16:58:53

Toby nie dawał już rady, krzyki stawały się coraz cichsze, mniej intensywne, przed jego oczami zaczęły pojawiać się czarne plamy, czuł, jakby miał zaraz zwymiotować z przemęczenia, oblał go zimny pot, a w głowie kręciło mu się, jak na najgorszym roller costerze. Zamknął oczy, oczekując błogiego omdlenia.
W pewnej chwili nie miał pojęcia, jakie uderzenia to łóżko tłukące o ścianę, jakie to jego własne, łomocące niemiłosiernie serce. Ból był koszmarny, jednak usówał się na drugi plan, przepuszczając do przodu wyczerpanie.
Był pewien, że gorzej już nie będzie, że po prostu się nie da, a jednak wampir przyspieszył. Głowa chłopca poruszała się bezwładnie, jak z resztą całe jego ciało, nie miał sił, jedynie ciche popiskiwanie świadczyło o tym, że wciąż jest świadomy. Czekał na ciemność, która tak uparcie nie chciała się pojawić.
Czuł, jak jego przyrodzenie jest silnie pieszczone, ssane. Po chwili doszedł z cichym jękiem, oblewając usta blondwłosego wampira nasieniem. W końcu opadł bezwładnie, oddając się w ramiona błogiej ciemności.

Asmodeus - 2010-10-07 17:13:44

Wampir nie przestał póki nie doszedł, wreszcie gdy doznał spełnienia, wyszedł z ciała nieprzytomnego Tobyego. Rajzel w tym czasie spijał wszystko co wpadło mu w usta po czym otarł kąciki uśmiechając beztrosko. Asmodeus rozpiął z łańcuchów chłopca i ułożył go delikatnie na łóżku. Posiniaczonego.
- Wynoś się.- charknął patrząc na przyjaciela, widocznie nie chciał go widzieć.- Koniec zabawy, powinieneś wracać do pracy.
- Szkoda.. miałem cichą nadzieję że się obaj zabawimy.. porządnie, jak tylko Wampiry potrafią.- przysunął się do Asmodeusa mrucząc mu do ucha, ale szybko, gwałtownie wyskoczył z łóżka poprawiając krawat.- Miło było cię spotkać, do zobaczenia Asmodeusu.
Mężczyzna miał ochotę wydrzeć mu wnętrzności, ale powstrzymał się. Uśmiechnął się blado odprowadzając blondyna spojrzeniem, a kiedy tylko wyszedł, zabrał nieprzytomnego do łazienki. Wsadził go do wanny i zaczął obmywa, zupełnie jak lalkę. Tyle że ta była żywa, chłopak spał.
Gdy skończył ułożył go na powrót do łóżka, a sam rozebrał się do bokserek i objął go silnie. Oparł głowę o delikatne, kruche ramionko. Wywąchiwał się w cudowny aromat zapadając powoli w letarg.

Toby McCain - 2010-10-09 11:46:47

Budził się w silnych, ciepłych ramionach, czuł się dziwnie. Bezpiecznie? Może. Nie wiedział jeszcze, kto go obejmuje, nie pamiętał nic, korzystał więc z czasowego zamroczenia, wtulił się mocno, nie otwierając jeszcze oczu. Tego mu od zawsze brakowało - silnych, ciepłych, stanowczych, bezpiecznych ramion tulących go. Powoli jednak zaczynał sobie wszystko przypominać, ciepło zaczynało znikać, zadrżał. Miał nadzieję, że to sen, ale ból sprawiał, że uwierzenie w to było niemożliwe. Otworzył niepewnie oczka, spoglądając na wampira, natychmiast się odsunął, by po chwili wtulić się w kołdrę. Nie dawała takiego ciepła, kiedy nie było kogoś obok, ale teraz ta obecność nie była bezpieczna. Wręcz przeciwnie - zwiastowała ból, poniżenie i kolejne straszne godziny. Lata. Wieki.

Asmodeus - 2010-10-09 11:54:18

Spał spokojnie nie myśląc nawet o wyburzeniu się tak wcześniej. Nie przejęło go to iż Toby się odsunął, za to na jego bladym licu ukazał się wredny uśmieszek. Tak czy siak, nadal spoczywał w letargu. Może był zaciekawiony tym co chłopak zrobi? Miał szanse uciec z pokoju bądź też wyskoczyć przez okno. Nawet mógł spróbować zabić Wampira co i tak nie wyszłoby mu skutecznie.

Toby McCain - 2010-10-09 12:01:51

Dopiero teraz zorientował się, że nie jest związany, podniósł sie z łóżka, uważając, żeby nie zbudzić wampira. Założył spodnie i bluzkę, nie ryzykował z butami, wyszedł najszybciej, jak mógł. Z początku trochę zabłądził. Musiał unikać kogokolwiek, nawet słóżby, ale chodziło tylko o to, żeby dotrzeć na słońce, tam wampir już go nie skrzywdzi.

Asmodeus - 2010-10-09 12:10:55

Tak jak spodziewał, Toby poczuł chęć wolności i spierniczył z pokoju. Otworzył powoli oczy, zupełnie się nie śpiesząc. Przeciągnął leniwie aby rozruszać swe zastałe wiecznie kości. Cmoknął pod nosem i wstał z łóżka podchodząc do szafy. Ubrał się, uczesał włosy, podszedł do okna otwierając je. Oparł wygodnie przodem o parapet rozglądając. Wtem wreszcie ujrzał jak chłopak wybiega z rezydencji. Przyjrzał się jego stylu biegania, niczym wystraszonego kurczaka. Doliczył sobie do trzech..
- Raz.. Dwa.. Trzy..
Nim Toby zdołał dobiec chociażby do bramy, Wampir stanął przed nim chwytając beztrosko za ramiona. Toby nie miał szans się poruszyć, a słońce idealnie eksponowało bladość skóry Asmodeusa.
- Chciałeś już mnie opuścić moja słodyczy?- szepnął mu do ucha zawadiacko.- Uracz mnie dłużej swym towarzystwem. Powiedzmy.. aż do twej śmierci.
Wziął go na ramie, przerzucił niczym ścierkę klepiąc za karę w pośladki. Zupełnie jakby nic się nie wydarzyło.

Toby McCain - 2010-10-09 12:18:42

- Chcę wrócić do domu.
Szepnął jedynie, nie wiercił się i nie szarpał. Był pewien, że wampiry płoną w słońcu. Był pewien, że już jest bezpieczny. Po jego policzku popłynęła łza pełna jego frustracji, zawodu, smutku.
Nie chciał wracać do tego cholernego domu, nie chciał znowu być w znienawidzonych czterech ścianach. Tu było lepiej, tu było świeże powietrze, widok na miasto, na ludzi. Nie czuł się tu tak wyalienowany.
- Daj mi tu zostać...

Asmodeus - 2010-10-09 12:25:27

Spoglądał na niego kątem oka, zupełnie niewzruszony. Nie wiedział dlaczego miałby zrezygnować z takiej zabawy. Jeszcze się nie znudził, to był dopiero początek atrakcji. Podrzucił go na ramieniu dając znak iż nie zamierzał słuchać jego paplaniny.
- A już miałem dam ci troszkę wolności, chciałeś zwiać, jednak nie mogę ci zaufać.
Mruknął udając rozżalenie. Weszli do salonu, dziś dla odmiany posiedzą w nim.

[z/t obaj]

Asmodeus - 2010-10-14 21:45:52

Lekarz badał cały czas Tobyego, Asmodeusz czekał za drzwiami i szczerze mówiąc.. stresował się. To przerażające co czuł, ale bał się o chłopaka. Wspomnienia przeszłości zaczynały nachodzić jego głowę. Już raz stracił swoją pierwszą miłość w podobny sposób.. do tej pory nie mógł sobie tego wybaczyć.
Wreszcie drzwi otworzyły się, a mężczyzna spojrzał na lekarza z wyczekiwaniem
- Podane zostały mu jakieś prochy, zmieszane, do końca nie wiem jakie. Jednakże nie trzeba się martwić.- mówił lekarz uśmiechając się lekko kiedy ujrzał w oczach Asmodeusa wyraz ulgi.- Musi spać, odpoczywać.. to teraz najważniejsze.
- Dziękuję..
Lekarz poklepał go po ramieniu, Wampir wszedł do sypialni. Spojrzał na chłopaka który był niewiarygodnie blady, zupełnie jak Wampir. Miał sińce pod oczyma, widać było lekkie odwodnienie. Kroplówkę pozostawiono podłączoną.
Przysiadł na krześle obok ślepo wpatrując się w Tobyego. Zupełnie jakby widział Jego..

Toby McCain - 2010-10-14 21:52:11

Toby powoli zaczynał czuć się lepiej. Kiedy był wynoszony z klubu, narkotyk zaczynał już całkowicie działać, lekarz długo go badał - chłopiec zaczynał się uspokajać, choć nie wiedział do końca, co się dzieje, gdzie jest. Dopiero, kiedy zobaczył wampira, zrozumiał, co się stało. Zamknął oczy.
- Dziękuję...
Szepnął. Wiedział, że wampir nie chciał, by ktoś bawił się jego zabawką. Ale z drugiej strony już raz na to pozwolił. Ale wtedy to była kara. Teraz wciąż należał do niego i nie mógł go ruszać ktokolwiek. A jednak cieszył się, że nie pozwolono tamtemu Demonowi go dotykać. Im mniej osób to robi, tym lepiej.
Otworzył oczy, był niesamowicie zmęczony, ale w głowie powoli przestawało mu się kręcić.

Asmodeus - 2010-10-14 21:57:47

Widział iż chłopak otwiera oczy, westchnął cicho. Nie chciał po sobie poznać iż się martwi więc odwrócił w bok głowę. Nie pojął jednak tego iż mogło to wyjść na to, że czuł się winny. A czuł i było mu z tym nie dobrze. Wręcz gniew palił go od środka kiedy tylko przypomniał sobie o tamtym Demonie. Zacisnął mocno dłoń na pościeli.
- Jak się czujesz?
Spytał próbując brzmieć obojętnie, prawie mu to wychodziło. Mimo tego ciągle spoglądał w jakiś mało określony punkt wyznaczony na ścianie.
- W sumie chyba lepiej niż w dyskotece.- mruknął i zwrócił na niego swe barwne spojrzenie.- Kazano ci wypoczywać więc nie myśl nawet o poruszaniu się.

Toby McCain - 2010-10-14 22:03:12

- Chce mi się spać...
Mruknął jedynie w odowiedzi na wszystkie jego zdania. Złapał za jego rękę, pociągnął lekko. Nigdy nie lubił spać sam, teraz czuł się tak fatalnie, że chciał przytulić się do kogokolwiek. Nie myślał trzeźwo.
Spojrzał na niego z prośbą w oczach, ciągnąc słabo, kiedy wampir się przysunął, wtulił się w niego mocno, zamykając oczy. Był wycieńczony, ale czuł się bezpiecznie. Nie rozumiał tego, ale tak było. I nie chciało mu się nad tym zastanawiać.
Po chwili usnął spokojnie, by otworzyć oczy dopiero po kilkunastu godzinach.

Asmodeus - 2010-10-14 22:20:16

Był dość zaskoczony tym iż chłopak próbował się do niego przytulić. Rozumiał to jednak jak coś spontanicznego, z pewnością chłopak instynktownie chciał tego. Wampir ściągnął jedynie buty aby ułożyć się na łóżku obok Tobyego. Przytulił go do siebie ostrożnie, głaszcząc przy tym po plecach. Był wściekły na siebie, gdyby nie to iż chłopak był w takim stanie, wróciłby do klubu i znalazł tamtego Demona. 
- Dobranoc.
Szepnął mu do ucha. Zamierzał czuwać, nie potrzebował snu tak jak inni. Przez jeden incydent rozbudziły się w nim uczucia które próbował zmrozić, zapomnieć o nich. Widocznie nie było to możliwe nawet dla Wampira.
Czuwał całą noc wsłuchując się w ciężki oddech chłopca.

Toby McCain - 2010-10-14 22:27:36

Otworzył oczka powoli, spoglądając na wampira, dziwiło go, że wampir całą noc przy nim siedział. Nie odezwał sie jednak, ocierając noskiem o jego pierś.
Tak było dobrze. Kiedy nie stara się go dotykać, a po prostu tuli - jest przyjemnie ciepły, bezpieczny. Przyglądał się jemu przez chwilę z uśmiechem.
- Możemy dzisiaj tak poleżeć?
Poprosł w nadziei, że uda mu się skorzystać z chyba przychylnemu chłopcu nastrojowi Wampira.

Asmodeus - 2010-10-15 00:06:31

Całą noc obserwował Tobyego, każdy jego cięższy oddech był podejrzany, ale na szczęście nic się nie wydarzyło. Wreszcie za oknem pojawiało się słońce, a gdy znalazło się już dość wysoko, spostrzegł jak chłopak się budzi. Uśmiechnął się ledwo widocznie, ale gdyby Toby dokładnie się przyjrzał, mógłby to zauważyć.
- Poleżeć?- zastanowił się.- Cóż, nie mam i tak nic do roboty.
Próbował ukryć zadowolenie, być obojętnym. Starał się go jedynie przytulać, przestał nawet gładzić jego plecy. Zależało mu na tym aby chłopak nie bał się jego dotyku?
- Jesteś głodny?

Toby McCain - 2010-10-15 13:40:35

- Mhmm...
Mruknął jedynie w odpowiedzi na pytanie, chowając buzię w jego pierś. Mruknął niezadowolony, kiedy dłoń na jego plecach przestała się ruszać, spojrzał na niego, najwidoczniej się tego domagając.
- Coś słodkiego.
Dodał po chwili, wiedział, jak zaopatrzona jest tutejsza kuchnia, więc na pewno znajdą tam jakieś słodycze. Postanowił korzystać z tej nagłej zmiany tak długo, jak tylko się da.

Asmodeus - 2010-10-15 13:45:41

- Więc zobaczmy..
Rzekł wyciągając z kieszeni mały przedmiot z czerwonym guzikiem. Nacisnął go wyczekując przyjścia kucharza. Niepotrzebnym było chodzić osobiście do kuchni skoro można z małą pomocą przywołać ich do siebie. Komfort.
Widząc minę chłopaka na powrót zaczął gładzić jego plecy zastanawiając się jak to możliwe, że ulega. Wczoraj jednak zostały obudzone wspomnienia które naprawdę starał się upchnąć w najdalsze odmęty podświadomości.
Za moment do drzwi ktoś zapukał, Asmodeus pozwolił na wkroczenie w intymność tej dwójki. Poprosił o coś słodkiego, kucharz zgodził się coś przynieść do jedzenia jak i picia.
- Z przyjęcia zostało trochę tortu, mam nadzieję, że będzie ci smakował.- miał nadzieję? Co to miało w ogóle być?- Jednak nie myśl że będę taki cały czas.
Mruknął patrząc w bok chcąc na powrót założyć maskę obojętności.

Toby McCain - 2010-10-15 13:49:56

- Ty nie jesteś skurwielem. Ty jesteś kłamcą.
Szepnął po chwili. W tej chwili nie wiedział, co jest gorsze, ale wiedział już, że ten wampir coś przed nim ukrywa. Udaje socjopatę, by coś ukryć. Emocje, uczucia. Tylko czemu? Czyżby się ich bał? Może ktoś go zawiódł, zranił? Jeśli dał się zapędzić w coś takiego, zdecydowanie nie jest tak silny, jak Toby myślał wcześniej. Z resztą jak kłamca może być silny? Oni są natralnymi tchórzami. Kłamią, żeby zniknąć na chwilę z rzeczywistego świata.
Wtulił znów buzię w jego pierś, kiedy poczuł, jak gładzi jego plecy. Ciekaw był, jak długo będzie to trwało i czy jeszcze kiedyś wampir odważy się taki być.

Asmodeus - 2010-10-15 18:59:15

To stwierdzenie zbiło go z pantałyku. Toby go przejrzał? Zmarszczył lekko brwi nie wiedząc jak się zachować. Jedynie uśmiechnął się z rozbawieniem nie przestając gładzić jego pleców.
- Coś ci nie poszło to przejrzenie mnie.- rzekł, kłamcą był idealnym.- Jestem skurwielem jakich mało, mało ci udowadniałem?
Spytał brzmiąc chłodno.

Toby McCain - 2010-10-15 19:18:00

- Jesteś kłamcą. I w dodatku tchórzem.
Odpowiedział spokojnie. Bał się, choć starał się to ukryć. Bał się, że wampir zechce mu udowodnić, że faktycznie skurwielem jest. Choć samymi słowami, którymi miał go tym przekonać dawał mu kolejny dowód. Wtulił mocniej buzię. Kiedy wampir się w ten sposób zachowywał, robiło mu się zimno.

Asmodeus - 2010-10-15 19:40:53

Czy zamierzał udowadniać swoje kłamstwa? Doskonale wiedział iż gdyby zaczął być na powrót nagle ostry, zraniłby to biedne ciało. Chwila.. od kiedy było mu jego żal? Tłumaczył sobie to jako iż miał wyrzuty sumienia. Ktoś obcy chciał skrzywdzić jego zabawkę. Takie rozumowanie zamierzał obrać, aby oszukać sam siebie.
- A ty kim w takim razie jesteś, że drżysz na każdy dotyk tchórza?

Toby McCain - 2010-10-15 19:46:25

- Tchórza silniejszego ode mnie. Nie wiesz, jak ten dotyk boli.
Odpowiedział cicho. Bo skąd wampir miałby to wiedzieć? On tego nie czuł, dla niego to była fajna zabawa. Czemu miałby się zastanawiać nad tym, jak rani Toby'ego? Zamknął oczka, kuląc się lekko.

Asmodeus - 2010-10-15 22:31:02

- Miał boleć.- uzasadnił krótko.- Powiedz. Czy lepsze życie czekałoby cię jakby pozostawił cię z tamtym mężczyzną?
Spytał z zaciekawieniem obserwując jego głowę. Nie przeszkadzało mu to iż chłopak wtulał się. Nawet było to przyjemne. Przygryzł dolną wargę czując jak wypełnia go tchórzostwo. Toby miał racje. Jednakże nigdy nie powie sam z siebie dlaczego tak było.
- Choć pewnie i śmierć dla ciebie byłaby lepszym rozwiązaniem.

Toby McCain - 2010-10-15 22:35:10

- Miło, że rozumiesz.
Szepnął sarkastycznie, zastanawiając się przez chwilę. Czy u tamtego wampira byłoby lepiej? Był napalony, chciał go zgwałcić. Ale pewnie zostawiłby go po dniu. I tyle. Uniósł się lekko, przyglądając mu się.
- Nie wiem, czy byłoby lepiej. Nie znam go i nie warto gdybać. Liczy się tylko to, że kiedyś będzie lepiej.
Uśmiechnął się pod nosem. Bo będzie lepiej. Właśnie zasugerował, że kiedyś ucieknie.

Asmodeus - 2010-10-15 22:54:03

Gdybać.. nie zamierzał nawet przejmować się tym co zasugerował chłopak. Jeśli Tobyemu uda się w przyszłości uciec, będzie to głównie zasługa Asmodeusa. Znak iż Wampir znudził się nim bądź dal ułaskawienie. Odsunął się od niego, w tym samym czasie podając mu jeść.
- Zjadaj.
Mruknął podnosząc się, odbierając przy tym ciepło. Podszedł do okna, odsłonił zasłonkę aby przyjrzeć się pogodzie. Było pochmurno.
- Szlak by to..- syknął pod nosem.

Toby McCain - 2010-10-15 22:56:49

Przyglądał mu się uważnie, zajadając słodyczami. Wcześniej nie miewał okazji jadać czegoś takiego, więc teraz wydawało mu się to jeszcze lepsze. Zmróżył lekko oczy, nie odrywając wzroku od Pana. Czyżby zrobił się nerwowy?
- Odszedł?
Postanowił zaryzykować posunięcie się dalej.
- Czy nie żyje?

Asmodeus - 2010-10-15 23:20:29

Słysząc pytania spojrzał zaskoczony w okno. Ktoś chłopaku powiedział, to z pewnością niezaprzeczalne. Skąd niby wzięłyby się te pytania? Zamknął spokojnie oczy. Był nerwowy? Trochę, zaczęło go powoli wszystko denerwować. Zaczynając od pogody kończąc po niewygodnym temacie.
- Stąpasz po kruchym lodzie.

Toby McCain - 2010-10-15 23:24:08

Nie odpowiedział na jego słowa, odłożył jedzenie i wyszedł z łóżka, by po cichu stanąć za nim. Wpatrywał się w odbicie wampira w szybie w zamyśleniu. Musiał być ktoś, przez kogo taki się stał. Ktoś, kto pokazał mu, że miłość to niebezpieczeństwo, więc lepiej nikomu nie ufać.
- A więc mam rację, że ktoś taki był.
Powiedział cicho, przytulając się do jego pleców. Wiedział, że wiele ryzykuje, ale chciał wiedzieć. Ten wampir zaczynał mu pokazuwać ludzką twarz i nie chciał tego utracić.
- Odpowiedz mi.
Poprosił cicho, stając na pacach muskając ciepłym oddechem jego kark. Przymknął oczka.

Asmodeus - 2010-10-16 21:23:55

Wpatrywał się w okno doszukując obrazu który mógłby go uwolnić od wspomnień i nieprzychylnych pytań. Kiedy poczuł za sobą Tobyego, zwrócił na niego spojrzenie kątem swych oczy. Chłopak nie powinien wstawać, ale Wampir w tym momencie nie myślał zbyt trzeźwo. Miał odpowiedzieć czy znów skłamać?
- A jeśli powiem że był. To niczego we mnie nie zmieni.- rzekł poważnym tonem.- Nie potrafiłem go ochronić. Zamordowano go na moich oczach.
Martwe serce poczuło jak coś się w nie wbija.

Toby McCain - 2010-10-17 12:53:22

Przyglądał mu się niepewnie, przysuwając bardziej, ciepły oddech opadał na łopatki mężczyzny. A więc był ktoś. I wampir został zraniony. Pogładził jego ramię niepewnie. Nie wiedział z początku, co mówić. Wiedział, że nie potrafi pocieszać, więc nawet nie zamierzał próbować.
- Nie umiałeś.
Potwierdził. Fakt, nie potrafił uratować ukochanej osoby. To musiało być bolesne.
- Ale to znaczy, że masz robić za zimnego sukinsyna? Tamto nie było twoją winą. Ale teraz rozwalasz sobie życie tylko i wyłącznie przez siebie.

Asmodeus - 2010-10-17 14:00:50

Doskonale wiedział że to nie była jego wina, ale to nie znaczyło iż poczucie obowiązku chronienia swej straconej miłości zostało złamane. Był Wampirem, powinien wtedy być w stanie przewidzieć wszystkiemu, dopaść napastnika wcześniej niż dopadł Jego. Odwrócił się w stronę chłopaka i oparł swe silne dłonie na jego ramionach.
- Doświadczenie i upływ czasu zmienia nas, nic na to nie poradzimy.- mruknął.- Rozwalam swoje życie? Ja już dawno jestem martwy. Moje serce nie bije, nic nie czuje. Kiedy potrafiło choć przez chwilę okazać o sobie, że jest.

Toby McCain - 2010-10-17 14:07:37

- Kolejne kłamstwo.
Pokręcił głową, przyglądając mu się. O dziwo, nie bał się, że oberwie, kiedy został złapany. Stał pewnie, oparł dłonie na przedramionach wampira, milczał przez chwilę.
- Jesteś martwy na ciele, ale żyjesz. Możesz tego nie chcieć, ale tak jest.
Zaczął powoli, mrużąc oczy. Przysunął się trochę.
- Czujesz. Tęsknisz, żałujesz, odczuwasz satysfakcję, kiedy coś się udaje. Wyżywasz się. Niszczysz swoje życie jeszcze bardziej, niż ktoś to zrobił. I niszczysz moje. Może jesteś zły, że ktoś inny był szczęśliwy?
Przechylił głowę, zaciskając lekko dłonie. Wiedział, że to, co zrobi może być ryzykowne. Może wampira rozśmieszyć, jeśli się myli, lub po prostu wkurzyć. Zamknął oczy, stanął na palcach i pocałował jego usta.
- Nie powiesz mi, że nic nie czujesz.
Szepnął, spoglądając w jego oczy. Wiedział, że coś się działo i miał nadzieję, że miał rację. Może nie miłość. Ale może mu kogoś przypominał. Może zaczynał rozumieć. Może było mu głupio. Sam nie wiedział. Chciał sprawdzić.

Asmodeus - 2010-10-17 14:57:18

Był zagubiony w swych myślach i zdecydowanie zaczął się denerwować powoli. Toby chyba nie wiedział iż w obce sprawy nie wolno się wtrącać. Wampir mógł stracić panowanie nad sobą, ale widok kroplówki trzymał go w spokoju. Poczuł pocałunek na ustach ale szybko obrócił twarz. Nigdy nie całował kogoś, już od dawna. Odepchnął delikatnie chłopaka i zdzielił go mroźnym spojrzeniem.
- Nie czuje niczego, rozumiesz?- warknął, a surowość pojawiła się na przystojnej twarzy Wampira.- Nie wtrącaj się w nie swoje sprawy, bo pożałujesz. Jeszcze nie wiesz na co mnie stać..

Toby McCain - 2010-10-17 15:03:55

- Wiem. Stać cię na zrujnowanie czegoś, co mogło być piękne. Stać cię na uśmiercenie cudzej wolności.
Odpowiedział, odwracając wzrok. Wiedział. Siadł na łóżku, bo poczuł się trochę słabo, ale złapał dłoń wampira. Miał szansę naprawić swoje życie, nie chciał tego tracić. Nie kochał wampira. To, co przeżył go tłumaczy, ale nie usprawiedliwia. Czuł do niego wstręt, odrazę, nie umiałby go pokochać nigdy. Ale wiedział, że jest w nim coś dobrego i, że może to wykorzystać. Tak, jak wampir wykorzystał go.
- Ale stać cię na uczucia. Przecież to widzę.
Dokończył najcieplejszym tonem, na jaki było go stać. Znowu się podniósł, przytulił do mężczyzny. Ucałował kącik jego ust.

Asmodeus - 2010-10-17 15:15:04

Mężczyzna czuł się szczerze powiedziawszy jak dziecko, któremu tłumaczono jak powinien czuć, zachowywać się. Zmarszczył brwi starając się nie słuchać chłopaka, ale po prostu każde słowo ocierało się o bębenki uszne drapiąc, przenosząc nieprzyjemne uczucie na całe partie ciała. Wiedział doskonale, że posiada uczucia.. czuł wstręt sam do siebie, z chęcią obdarłby własne kości ze skóry i tkanek aby móc załagodzić sobie w cierpieniu.
Zadrżał gdy znów usta chłopca znalazły się na jego. Przyjemne ciepło nagle rozeszło się po jego ciele, jakby na krótki moment ból zniknął. Potrząsnął jednak głową i wyrwał rękę z jego uścisku, drobnej, delikatnej dłoni.
- Potrafię tylko niszczyć.. powinno się trzymać tego w czym jest się najlepszym. Nie rozumiesz tego wszystkiego?

Toby McCain - 2010-10-17 15:32:56

- Niszczenie sensem życia? To kompletnie bez sensu.
Odpowiedział. Odsunął się na chwilę, ale zaraz znowu złapał jego dłoń. Nie zamierzał odpuszczać. Zaczynała drażnić go ta gadanina, bo zaczynał rozumieć wampira. A on nie chciał go rozumieć. Asmodeus miał być zwykłym potworem. Który przestanie traktować go jak szmatę, jeśli się postara. I który może zwróci mu kiedyś wolność.
- Nie marudź już.
Spojrzał czule w jego oczy, zaplatając dłonie za jego karkiem.

Asmodeus - 2010-10-17 21:27:11

Asmodeusowi nie zależało na tym, aby chłopak go choć w małym stopniu rozumiał. To było bez znaczenia, wcześniej, później jak i teraz. Bez znaczenia.. tak sobie wmawiał. Widząc upór Tobyego nie wiedział powoli co robić, jak ponownie okłamać. Spoglądał jedynie w jego małe paciorki milcząc. Wampirze serce wydało się być ściskane, znów to czuł.. jakby mówiło- tu jestem.
- Nie mam pojęcia do czego zmierzasz..- mruknął.- Mam sporo pracy.

Toby McCain - 2010-10-18 17:57:14

- Do tego właśnie, że nie chcę, żebyś szedł coś robić. Mieliśmy leżeć cały dzień.
Odpowiedział, nie odwracając wzroku, uśmiechając się delikatnie. Wampir jakby... zmiękł? Toby pogładził jego dłoń, opadając lekko na łóżko. Nie czuł się najlepiej, zupełnie, jak na kacu. Głowa go pobolewała, było niedobrze. Kaca miał tylko raz - chaos wokół był nieprzyjemny, wszystko było o wiele za blisko. Ale to teraz nie ważne. Miał szansę się uwolnić, wierzył w to. Trzeba tylko otworzyć wampira. On już się zmienia. Dać mu się wygadać. Rozkochać? Cokolwiek. Toby był w stanie zrobić wszystko, żeby się uwolnić. Wlazł pod kołdrę, czekając na niego.

Asmodeus - 2010-10-22 23:18:21

Czy zmiękł? Jedynie był otumaniony, zupełnie jakby ktoś narzucił mu na głowę ciemny worek, albo jakby został ogłuszony metalowym drągiem. Zerknął raz w stronę drzwi, raz w stronę łóżka. Obiecał w sumie, że pozostaną oboje w łóżku. Leżąc, nic więcej zważywszy na stan chłopca.
- Tylko trochę, potem i tak muszę załatwić pewne sprawy.
Strzepnął z lewego ramienia kosmyki ciemnych włosów po czym wsunął się pod kołdrę lądując obok Tobyego. Wziął go delikatnie w swe objęcia. Zbyt delikatnie. Może troszeczkę zmiękł. Nie przyznałby się.
- Dlaczego nie widzę strachu i obrzydzenia w twym spojrzeniu?

Toby McCain - 2010-10-23 11:30:38

- Nie pójdziesz. Obiecałeś, a nie możesz złamać obietnicy. Chyba, że chcesz, żebym stracił ostatnie resztki zaufania do ciebie.
Powiedział z odrobinę figlarnym uśmiechem. Czy ufał wampirowi? W pewnym sensie. Wiedział, że w każdej chwili może się wściec i postanowić mu udowodnić, że jest potworem. Ale wiedział, że nie zostanie skrzywdzonym puki jest z nim źle, wiedział, że wampir nie zechce się go pozbyć - więc jego życiu nic nie grozi. I domyślał się, że więcej nikt, prócz niego go nie dotknie. To był rodzaj zaufania. I fakt, że domyślał się, iż może nim trochę manipulować - dostrzegał czające się w nim uczucia. Na kolejne pytanie wtuliuł w niego buzię, przymykając oczka.
- Wiem, że mnie nie skrzywdzisz, dopóki boisz się, że coś mi grozi. I nie brzydzę się, póki poztsrajesz dr. Jekyll.
Uśmiechnął się lekko. Lubił słynne opowieści o dr Jekyll i mr. Hyde. Choć teraz przypominało mu to wampira.

Asmodeus - 2010-10-24 12:06:33

Ta historia z pewnością pasowała tutaj zważywszy iż Wampir sam sobie stworzył iluzje bycia potworem. Można było zauważyć iż w swym towarzystwie, zupełnie inaczej się zachowywał, normalnie.. był taki ułożony i rozsądny. Czy postanowi być takim samym dla tego dzieciaka? Nie wiedział.. czułby się przegranym. Wiedział jednak iż Toby go przejrzał, udawanie było już bezsensowne. Czy powinien zapomnieć o nim i dać mu odejść, zaszyć w swej samotności, aby zacząć na nowo? Trudno było mu się do tego przyznać, ale przywiązywał się do dredziarza.
- Niebawem dojdziesz do siebie, to tylko kwestia kilku dni. Nie martwisz się, że ponownie będziesz.. torturowany?

Toby McCain - 2010-10-26 19:04:00

- Teoretycznie nie powinieneś tego znowu zrobić. W końcu zostałeś rozszyfrowany, dalsza gra nie ma najmniejszego nawet sensu. Chyba, że postanowisz mi udowodnić, że się mylę. Lub wściekniesz na mnie. Owszem, boję się. Ale uosobienie się ze strachem pozwala o nim zapomnieć. Boję się, ale ten strach to teraz normalna część dnia.
Odpowiedział spokojnie, wtulając nosek w jego ramię. Taki spokojny był całkiem przyjemny, chciało sie być obok. Choć Toby domyślał się, że to chwilowa zmiana. Teatr wróci. Przeżycia tłumaczą jego zachowanie, ale go nie usprawiedliwiają - nie zamierzał dawać się traktować, jak zabawkę, bo to leczy jakieś schizy mężczyzny. On ucieknie.

Asmodeus - 2010-11-13 15:04:09

- Nie chodzi tu o samo granie.. nie możesz ręczyć za to iż nie jestem mężczyzną który ma fetysze na punkcie przemocy.
Rzekł cicho, zupełnie jakby ta cała rozmowa zmęczyła go. Za dużo dziś się działo.. wspomnienia i kilka jeszcze rzeczy doprowadzało jego stan psychiczny do ruiny. Musiał wziąć się w garść, podbudować. Przytulił go mocniej, nie wiedział dlaczego, ale to mu pomagało. Zapach ludzkiego dziecka był przyjemny, łagodzący. Czuło się jakby tulił wielkiego pluszaka, chociaż ten miał żywe ciepło, biło jego serce, a krew śpiewała serenady.
- Zdrowiej więc szybko.

Toby McCain - 2010-11-13 15:10:06

- Jakoś wytrzymam. Raczej nie będzie gorzej, niż było.
Odpowiedział ufnym tonem, całując lekko jego szyję. Uśmiechnął się przytulony, uniósł lekko, by pocałować policzek mężczyzny, następnie jego nos. Jego oczka błysnęły, jakby radośnie. Objął go nogami w pasie, tuląc się mocno. Właściwie czuł się już całkowicie dobrze.
- Jestem zdrowy.
Odpowiedział spokojnie, wtulając się w niego, zaśmiał się pod nosem wesoło.
- Zabierz mnie gdzieś.

Asmodeus - 2010-11-13 15:37:14

Spojrzał na niego uważnie. Dziwnie się zachowywał, zupełnie tak jakby na siłę chciał zmienić nastawienie Asmodeusa co do niego. W sumie, zacząłby się nudzić leżąc ciągle w łóżku. Złapał jego podbródek i uniósł mu twarz w górę. Wbił dwukolorowe spojrzenie w roześmiane oczy.
- Z chęcią zabrałbym cię w pewien stan, ale nie mogę jeszcze.- rzekł mrużąc oczy z lubieżnością.- Obiecałem dziś być dobry, dlatego.. gdzie chcesz pójść?

Toby McCain - 2010-11-13 16:18:23

Spuścił wzrok, słysząc pierwszą część zdania, spróbował odwrócić buzię. Taka podróż zdecydowanie mu nie odpowiadała. Złapał delikatnie jego dłoń, odsunął od siebie.
- Nie wiem... po prostu gdzieś, gdzie będzie wesoło.
Odpowiedział. Sam nie wiedział. Kino? Lodowisko? Cokolwiek, byle mógł się stąd wyrwać.

Asmodeus - 2010-11-13 16:28:06

Odsunął się od niego wstając z łóżka. Podszedł do szafy, otworzył ją i wyjął ciemną marynarkę. założył ją na siebie patrząc kątem oka na chłopaka. Wampir uległ, sam był tym zdziwiony.
- Kino..- zaoponował ze spokojem.- Puszczają nowe filmy.. komedia, horror, romans?
Przyjrzał się chłopcu z wyczekiwaniem.

Toby McCain - 2010-11-13 16:32:07

- Cokolwiek, byle nie romans.
Odpowiedział z lekkim uśmiechem, podnosząc się z miejsca. Nie widział wielu filmów, ale przepadał za tym. Przeciągnął się lekko, podchodząc do wampira, ubrał szybko buty. Chciał być już na zewnątrz. I może gdzieś zniknąć?

Asmodeus - 2011-01-29 12:28:41

Romanse.. nie przepadał za tego typu filmami, wolał komedie bądź sensacyjne. Stwierdził że wybriorą film jak będą na miejscu, teraz nie chciało mu się główkować. Jako stary Wampir trudno było mu się dowiadywać co w tych czasach jest teraz modne w kinach. Jeśli jednak to miała być jedynie okazja do tego aby chłopak spróbował uciec, to zapewne nie pozwoli mu na to, a kiedy go na tym przyłapie, stanie się potworem. Miał tylko nadzieję, że ten nie zmusi go do bycia złym Panem.
- Gotowy?- spytał przyglądając mu się.

Toby McCain - 2011-01-29 12:32:54

Skinął głową, podchodząc do drzwi. Chciał już znaleźć się na zewnątrz. Nie zamierzał pozwolić się więzić, musiał uciec, przyzwalanie na trzymanie go w niewoli było sprzeczne z jego dumą. Która bardzo podupadła w ostatnim czasie. Nienawidził wampira, nie obchodziły go pobudki dla których był taki. Wszystko, co przeszedł go tłumaczyło, ale nie usprawiedliwiało. Nawet w chwili, kiedy był dla niego miły, chłopiec nienawidził zamknięcia, bał się, że w każdej chwili pan może się wściec i znów na nim wyżyć. Musiał uciec, choć wiedział, że wiele ryzykuje. Asmodeus przez długi czas może mu więcej nie zaufać.
Kiedy opuścili dom wampira, chłopiec rozejrzał się z szerokim uśmiechem. Był na dworze, choć jeszcze nie wolny. Jeszcze.

[zt]

Asmodeus - 2011-01-29 14:20:02

Asmodeusz był wkurzony, a jedynie jego czerwona barwa oczy świadczyła o zdenerwowaniu. Wszedł z chłopakiem do rezydencji i od razu skierowali się do sypialni. Rzucił go niedbale na łóżko rozluźniają krawat. Próbował go wcześniej ostrzec, mogło być inaczej, ale chyba nie mogli dojść do porozumienia. To nic. To tylko gorzej dla Tobyego.
- Jesteś niczym jak niewierną szmatą.
Powiedział zimnym ale spokojnym głosem. Zbliżył się do pewnie przestraszonego chłopaka i przywiązał jego ręce za pomocą szalika do tylnych szczebli łoża. Zdjął jednym szarpnięciem spodnie z jego długich, gładkich nóg. Nie pociągnął jednak bokserek, ścisnął przez nie chłopca krocze, nieco boleśnie.
- Dopóki jesteś na terenie Wampirów, nie masz jak uciec. To nie tylko moja rezydencja jest twoją klatką.- mówił trzymając w palcach jego podbródek przy czym zmuszał go do patrzenia w swoje wściekłe, karminowe oczy.

Toby McCain - 2011-01-29 14:26:40

Szarpał się, kiedy wampir go wiązał, bał się. Panicznie się bał, nie chciał wracać do tego, co było przedtem. Zamknął oczy, nie chciał pokazywać swojego strachu, ale było to niemożliwe. Podkulił lekko nogi.
- Nie jestem szmatą... i nie mam komu być wiernym.
Syknął. Wszystko nie trwało wiele, ale jego podupadła duma zdążyła się trochę podnieść. Nie chciał pozwolić, by znowu ją zdeptano. Szarpał się, gdy mężczyzna pozbawił go spodni, jęknął z bólu, kiedy został złapany. Patrzył w jego rozjuszone oczy, nie odpowiedział na jego słowa. Kiedyś ucieknie...

Asmodeus - 2011-01-29 14:34:34

Możliwe że Asmodeusz prędzej go wyrzuci niż ten ucieknie. Mężczyzna bowiem już powoli zaczynał się nudzić i frustrować jego osobowością. Nie przywykł do tego aby ktoś mu się wiecznie stawiał. On nie miał czasu aby go ciągle pilnować, miał firmę którą musiał się zająć.
- Prędzej zginiesz nim to zrozumiesz.
Stwierdził unosząc kącik ust, dość niebezpieczny wyraz twarzy przybierając. Już za chwilę zabrał dłoń z jego krocza i zerwał bokserki. Zsunął swoje spodnie wyciągając zbyt dużą męskość jak na te ciało, ale Toby nie pierwszy raz jej skosztuje. Za moment chłopak mógł poczuć jak jego mięśnie pieczą bólem wołając o pomoc. Wampir wszedł w niego i od razu mocno się poruszał nie bacząc na stan chłopca i to czy go rani.

Toby McCain - 2011-01-29 14:45:46

- Nikt nigdy nie będzie ci wierny.
Warknął, patrząc na niego. Trząsł się ze strachu, brakowało mu tego, co było przedtem. Chciał móc się do niego przytulić, porozmawiać. Ale nie mógł, wiedział przecież, że jest dla wampira tylko zabawką.
- Ktoś, kto traktuje innych, jak zabawki nie może zaznać wierności, bo nie zna prawdziwego uczucia. Myślisz, że to, że kiedyś zostałeś zraniony daje ci takie prawa?
Prychnął. Wiedział, że igra z ogniem.
Krzyknął, kiedy przyrodzenie wampira rozerwało jego delikatne ciało, kilka łez spłynęło po jego policzkach, szarpnął się mocno.

more pizza kraków Bielany z dowozem pokoje w ciechocinku